Ophelia Durand
13.11.1991
Ophelia to… Ophelia.
Miała być Marcusem, ale tatusiowi nie wyszło i nie ten chromosom przekazał. Miała też być lekarzem, ale to też jej nie wyszło. Miała… Miała mnóstwo rzeczy i nic jej nie wyszło, choć z jej perspektywy wszystko ułożyło się właśnie tak, jak powinno. Bo dzięki temu jest sobą, Ophelią.
W głowie tak naprawdę ma fiu bździu. Oprócz tego szczątki innych, dosyć mądrych rzeczy, w końcu przez pół roku nawet studiowała medycynę. Ale jej się znudziło. Potem projektowanie i modę, to nawet okazało się ciekawe, ale jednak studia nie są dla niej. Całkiem łatwa decyzja, w końcu martwić się o życie nie musi, dobrego tatusia ma. Oddycha, mieszka sobie, non stop myśli o jednym, a myśli te zdecydowanie są kosmate. Projektuje torebki, czasem buty, gdy jej się zachce. Wrzuca to na stronę internetową, trochę grosza wpadnie. Śpi do późna, wieczorem wybywa i włóczy się po imprezach albo koncertach. Kwintesencja życia. Z nieodłącznym uczuciowym burdelem, jak to bywa w damskiej torebce i w głowie najwyraźniej też. Uroczo się uśmiecha, gdy czegoś chce. Gdy potrzeba, owija sobie kogoś wokół palca w ciągu minuty. Gdy jej na czymś zależy, to potrafi się postarać. Gdy trafi ją strzała Amora (zwykle chwilowa), staje na głowie, by kogoś zdobyć. A gdy już to dostanie… Wszystko kończy się po jednej nocy.
Uwielbia buty. I wypełnioną nimi po brzegi szafę w przedpokoju. Obcasy są sensem życia, bo dodają wzrostu komuś, komu brakuje paru centymetrów do metra sześćdziesięciu. Lubi długie nogi, bo takowych nie posiada. Lubi też cycki, bo cycki są fajne, sama takie ma. No i lubi kobiety, bo jakżeby inaczej.
Dużo mówi, ale często się peszy. Prowokuje niewinnością, choć w rzeczywistości nie ma jej ani za grosz. Nie myśli o konsekwencjach, nie martwi się przyszłością, nie bawi się w zbędne emocje. I się uśmiecha niemal cały czas.
Ofelka jest Ofelką i nie ma nic wspólnego z tą depresyjną częścią Szekspira. Bo ona kocha wszystko i wszystkich.
__Miała być Marcusem, ale tatusiowi nie wyszło i nie ten chromosom przekazał. Miała też być lekarzem, ale to też jej nie wyszło. Miała… Miała mnóstwo rzeczy i nic jej nie wyszło, choć z jej perspektywy wszystko ułożyło się właśnie tak, jak powinno. Bo dzięki temu jest sobą, Ophelią.
W głowie tak naprawdę ma fiu bździu. Oprócz tego szczątki innych, dosyć mądrych rzeczy, w końcu przez pół roku nawet studiowała medycynę. Ale jej się znudziło. Potem projektowanie i modę, to nawet okazało się ciekawe, ale jednak studia nie są dla niej. Całkiem łatwa decyzja, w końcu martwić się o życie nie musi, dobrego tatusia ma. Oddycha, mieszka sobie, non stop myśli o jednym, a myśli te zdecydowanie są kosmate. Projektuje torebki, czasem buty, gdy jej się zachce. Wrzuca to na stronę internetową, trochę grosza wpadnie. Śpi do późna, wieczorem wybywa i włóczy się po imprezach albo koncertach. Kwintesencja życia. Z nieodłącznym uczuciowym burdelem, jak to bywa w damskiej torebce i w głowie najwyraźniej też. Uroczo się uśmiecha, gdy czegoś chce. Gdy potrzeba, owija sobie kogoś wokół palca w ciągu minuty. Gdy jej na czymś zależy, to potrafi się postarać. Gdy trafi ją strzała Amora (zwykle chwilowa), staje na głowie, by kogoś zdobyć. A gdy już to dostanie… Wszystko kończy się po jednej nocy.
Uwielbia buty. I wypełnioną nimi po brzegi szafę w przedpokoju. Obcasy są sensem życia, bo dodają wzrostu komuś, komu brakuje paru centymetrów do metra sześćdziesięciu. Lubi długie nogi, bo takowych nie posiada. Lubi też cycki, bo cycki są fajne, sama takie ma. No i lubi kobiety, bo jakżeby inaczej.
Dużo mówi, ale często się peszy. Prowokuje niewinnością, choć w rzeczywistości nie ma jej ani za grosz. Nie myśli o konsekwencjach, nie martwi się przyszłością, nie bawi się w zbędne emocje. I się uśmiecha niemal cały czas.
Ofelka jest Ofelką i nie ma nic wspólnego z tą depresyjną częścią Szekspira. Bo ona kocha wszystko i wszystkich.
hej ho
tytuł z Szekspira, Hamlet dokładnie
mam nadzieję się dobrze z Wami bawić
[Hej, masz ochotę na wątek z Lucasem, mogę nawet zacząć, jakby był pomysł :D]
OdpowiedzUsuńLucas
[urooooocza! mysle ze dogadają się z Jenny! :)]
OdpowiedzUsuńDo dziś Elizka nie wie dlaczego zgodziła się śpiewać w tym durnym zespole. Może dlatego, że było to przynajmniej jakieś zajęcia. Ale powodem również mogło być to, że punkt jest wolnością. A im bardziej ktoś miał przepity głos tym za lepszego wokalistę punkowego go uważano. A co do przepitego głosu panna Woodson była w tym wręcz mistrzem. Piła jak jakiś facet normalnie, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Wmawiała sobie, że nauczyła si tyle pić jak była w liceum. Każda wymówka była dobra. Ale wracając do tego dlaczego śpiewała na tej scenie mogło być jeszcze jedno wytłumaczenie - zdobywanie lasek. Oj no wiadomo, że zazwyczaj robili to faceci i to do tego na gitarę, ale nasza Elizka nie narzekała na swoje włosy. Dziewczyny lubiły gdy ich partnerki były pewne siebie i władcze. Jeśli chodzi o te stereotypy kto jest bardziej facetem a kto kobietą to Elizka to typowy facet w lesbijskim związku. A raczej krótkiej znajomości, bo Woodson nie piszę się na związki za dużo zobowiązań z tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńTego wieczora występowali jako czwarty z pięciu zespołów. Było dużo ludzi, którzy znali ich piosenki co bardzo ją cieszyło. Miło jest wyjść na scenę, usłyszeć ten sam warkot gitary i wiedzieć, że publiczność się z tobą bawi. Nieważne, że różni ludzie są tak najebani, że ledwo stoją. Albo, że pod scenę stoją piętnastolatki, które uważają, że są już lesbijkami i chcą się przespać z Elizką, lub z którymś z facetów grających w tym jakże świetnym zespole o ambitnej nazwie Nowa Węża.
Kiedy wszystkie kapele już zagrały a impreza zaczęła się robić tylko dla wybranych w klubie zrobiło się jakoś o połowę mniej ludzi. To Elizkę cieszyło bo chociaż mogła w spokoju napić się piwa tak jak teraz. Stała sobie przy barze, nie siedziała bo nie było co. Popijała sobie piwko i patrzyła na cycki nowej barmanki, która była hetero co było od razu widać. Ale kto zabraniał jej patrzeć?
Ale wkurzyła się gdy ktoś ją po prostu przestawił jak jakąś rzecz. Dlatego od razu spojrzała na osobę, która to zrobiła. Na początku myślała, że to jakiś facet ale gdy zauważyła kobietę uniosła lekko brew.
- Mamusia Cię nie uczyła, że ludzie to nie pionki do gry i ich się tak po prostu nie przestawia?
Elizka
Noga węża a nie nowa węża
Usuń[przegapiłam twój komentarz! O_O proponuje wspólny wypad na mocnego drina, który przeciągnie się do 8 nad ranem, więc wciąż wstawione dziewczyny będą szły na boso przez sam środek najruchliwszej ulicy, spiewając głupie piosenki xD!]
OdpowiedzUsuń[<3! czekam wieeec! :) <3]
OdpowiedzUsuń