21 czerwca 2013

Wybawieniem będzie śmierć.


Hella Edana Culley

dwadzieścia cztery




Ucieczka. Przyjaciel. 
Jestem wolnością.

     Szukała nowych ludzi, nowych wrażeń. Szukała inspiracji. Porzuciła studia mając nadzieję, że odnajdzie coś, co pomoże napisać jej dobrą książkę, chciała dorównać ojcu. Znalazła. Sądziła, że w końcu odnalazła coś, czego szukała od dłuższego czasu. Prawa rządzące w sekcie wydawały jej się... odpowiednie. A może była, to jedynie ta przyjemna otoczka, która miała zachęcać ludzi? Spodobało jej się, życie z dala od ludzi, własne zasady. Dostała wybór.

Zły wybór. Przystosowanie.
Jestem lękiem.

     Czuła ciężar nowych zasad, nowego życia. Sen zamienił się w koszmar, z którego nie mogła się wybudzić. Obserwowali ją, musiała się dopasować. Powoli zapomniała, jak powinna żyć. Zapominała jak powinna sama myśleć. Żadnego światła w tunelu, żadnej pomocy. Trzy lata i dwa miesiące.

Kolejna ucieczka.
Jestem nienawiścią.

     Każda noc była podobna do poprzedniej: wirujące myśli obijające się o barierę uczuć, niepozwalające zapomnieć o błędach, drżenie słabych i spoconych dłoni, kiedy to miała ochotę drapać swoją skórę aż do czerwoności, kiedy chciała po prostu pozbyć się uczucia brudu, ale nie mogła. Jakby niewidzialny kurz, przedstawiciel wszystkich cierpień i bólu przyczepił się do jej ciała i nie chciał odpaść, choć szorowała się godzinami, wszystko na nic. Kolejne nieprzespane noce podczas, których modliła się o spokój i ukojenie duszy, na próżno. Czekała na cud, który nie nadchodził. Okazja do ucieczki.

Ratunek.
Jestem sobą.

     Wróciła do domu, wtuliła się w ramiona matki chcąc zapomnieć o cierpieniu. Wróciła do zakurzonego pokoju i zatopiła się w świecie książek. Zaczęła funkcjonować, powoli, ale jednak. Czasami brakuje jej osób, które mówiłyby jej co ma robić. Potem jednak sobie przypomina. Małe mieszkanie jej starcza. Pracuje w kawiarni, przestała marzyć o karierze modelki, czasami pisze artykuły do gazety, piszę książkę o własnych doświadczeniach, choć jest to dla niej trudne. Rodzice pomagają. Stara ponownie cieszyć się z życia, ponownie uśmiechać bez powodu. Nawiedzają ją koszmary, boi się, że mogą ją szukać. Ale ona nikomu nie powiedziała, nikt nie wie co robiła i gdzie była podczas swojej nieobecności.
     Bywa oschła, nie przypomina samej siebie sprzed kilku lat, choć stara się do tego powrócić. Nie chce żyć w strachu przez całe życie. 

Chyba jednak chcę żyć.


_________________________

Na zdjęciu Anna Speckhart. Karta może będzie zmieniana, może uzupełniania. Cytat w tytule pochodzi z książki "Byłam schizofreniczką" Barbary Rosiek.

take care of yourself, or whatever people say


SOPHIE PARKER


dwudziestosześcioletnia początkująca dziennikarka

Wie, czego chce i w jaki sposób to zdobyć. Może dlatego zdecydowała się na taką pracę, a nie inną. Wzbudza w ludziach zaufanie, jako że ma przyjazny charakter. Jest sympatyczną osobą, lecz za wszelką cenę chce dowiedzieć się prawdy. Najgorszy w tym jest fakt, iż nie zawaha się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Jest wścibska, ale tylko jeśli chodzi o sprawy służbowe. Nauczyła się już dawno temu, że w życiu prywatnym zbytnia ciekawość nie popłaca. Bardziej niż w balowaniu zakochana w samotnych, wieczornych spacerach po mieście. Naprawdę spokojna z niej osoba, póki nie dojdzie do kłótni. Całe życie najchętniej spędziłaby na kanapie z pilotem w ręku. Panna wszystko na ostatnią chwilę. Nie potrzebuje rodziców, aby ją zawstydzali, sama sobie świetnie radzi. Przeklina całe życie, głównie wtedy, kiedy coś nie idzie po jej myśli. Zawsze uważana jest za to miłe, sympatyczne i naiwne stworzonko. Impreza zaczyna się wtedy, kiedy nagle okazuje się, że serialowi seryjni mordercy, krwawe sceny w filmach to coś, z czego czerpie radość, a kiedy jest wściekła zachowuje się jak najbardziej okrutna osoba w całym wszechświecie. Uważa, iż jedynie Aang potrafi ocalić świat. Zna się na żartach, dopóki nie dotyczą jej skromnej osoby. Mówi z sensem, kiedy chce, ale to rzadko. Ciekawe jak chamska może być dla ciebie, zanim zorientujesz się, że cię nie lubi. Sophie zakochuje się w fikcyjnych bohaterach, a ich perypetie przeżywa z większymi emocjami niż własne życie. Jej ulubione miejsce to księgarnia oraz biblioteka, w kawiarni też często siedzi czytając dwieście tysięcy gazet. Często choruje, nienawidzi wszelkich owadów, a jak w swoim mieszkaniu zobaczy pająka to przez dziesięć minut będzie się na niego patrzeć z przerażeniem wymalowanym na twarzy, aby potem pobiec do sąsiada z płaczem.

 ► powiązania

______________________________
Nigdy nie piszę długich kart, yolo.
Chętna na wątki i powiązania.
FC: Alicia Vikander

(...) nie uciekaj w tę stronę, w którą cię gonić będą.

Felicia Biancardi
22 lata ○ rodowita Włoszka ○ nauczycielka tańca

  Felicia jest pozytywną postacią w tej całej historii. A przynajmniej tak myślą wszyscy, którzy z ową panienką mają do czynienia. Bo przecież osóbka o tak pięknej twarzy i pozytywnym nastawieniu do życia, nie może być niebezpieczna. W żadnym przypadku. A jednak z jakiegoś powodu wyemigrowała do Stanów, wybierając Anchorage na Alasce, jako swój nowy dom. Przecież każda normalna osoba nie rozpoczynałaby kariery od jakiejś biednej mieścinki. Tak, tak. Felicia się ukrywa, ale za żadne skarby nie zdradzi dlaczego, ani kto ją ściga.
  Każdy dzień zaczyna niemal tak samo. Godzina joggingu w pobliskim parku, szybki prysznic, śniadanie w pośpiechu i leci na pierwszą godzinę zajęć z tańca. Uwielbia pracować z małymi dziećmi. Z nimi nigdy nie ma problemów. Może nie licząc braku koordynacji. Feli poświęca się swojej pracy. Tylko tyle jej pozostało. I nie przejmuje się faktem, iż pieniądze są marne. Najważniejsze, że starcza na czynsz za kawalerkę oraz jedzenie. Czasem tylko musi szukać jakiejś dorywczej pracy, o co w Anchorage wcale nie jest tak łatwo.
  W przyszłości planuje rozpocząć studia. Rodzice zawsze jej powtarzali, że dobre wykształcenie to podstawa. Tęskni za nimi, ale nie może wrócić do Włoch. Pozostają jedynie nieliczne telefony oraz jeszcze rzadsze maile.
  Felicia jest dumną właścicielką dwóch psów rasy siberian husky. Zakupiła je zaraz po przylocie do miasta od jednego z miejscowych hodowców.

POWIĄZANIA

Witam. Karta krótka, bo długich nie lubię pisać, o. Z resztą średnio mi wyszła, ale jeszcze się dopracuje. Buźki użycza Barbara Palvin.