Irene
Larsen
Brytyjka od wielu lat mieszkająca w Stanach. Trzydziestotrzyletnia matka sześcioletniego chłopca o imieniu James. Realizująca się w swojej pracy pani biolog, która godzinami może opowiadać o zależnościach występujących w tutejszym ekosystemie. Ambitna perfekcjonistka, która na spotkanie zawsze przychodzi skrupulatnie przygotowana. Jednocześnie momentami zbyt wrażliwa i empatyczna, ma problemy z utrzymaniem swoich emocji na wodzy, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Potrafi przyznać się do błędu i wie, że wiele rzeczy jest ponad nią, ale mimo to próbuje pojąć je wszystkie. Bywa humorzasta i krzykliwa, zwłaszcza wtedy, gdy coś (lub ktoś) wyprowadzi ją z równowagi. Jedyną osobą, do której ma anielską wręcz cierpliwość jest mały Jimmy, który z kolei charakter ma stuprocentowy charakter nerwusa i narwańca. Kobieta bywa złośliwa, od innych wymaga wiele, od samej siebie jeszcze więcej. Niekiedy zachowuje się jak dziecko, gdy razem z synem chowa się pod kołdrą i je lody, innym razem powaga wręcz od niej emanuje. Bezustannie stara się nad sobą pracować, chcąc być dobrą matką, bo jako żona nie sprawdziła się wcale. Mąż pod jej nosem zaczął romansować z pracą, coraz bardziej angażując się w ten „związek”, a ona nie potrafiła tego zaakceptować. Nie radziła sobie z tym, że jako matka Jamesa, ciągle uzasadnia nieobecność jego ojca, więc… Złożyła pozew o rozwód i szykuje się do bycia singielką, tym razem z dzieckiem. Swego prawie-byłego-partnera kocha nad życie, lecz nie umie z nim rozmawiać, nie jest też w stanie zaakceptować niektórych jego zachowań. Boli ją to, iż nie zdołała odciągnąć go od alkoholu, a jednocześnie jest jej zwyczajnie przykro, bo policyjna kariera okazała się ciekawsza i ważniejsza od niej samej. W piątkowe wieczory, po oddaniu syna sąsiadce, często wychodzi do miasta na drinka lub dwa, bo kluby póki co jeszcze jej nie straszne. Kocha dobrą zabawę, kocha podróże i dobre jedzenie. Nie pali, nigdy też nie brała, a z alkoholi tylko wino potrafi pić w większych ilościach. Często się uśmiecha, dużo mówi, lubi kiedy coś się dzieje. Dla swych rodziców i syna jest w stanie zrobić wszystko, dla prawie-byłego-męża też, choć nigdy się do tego nie przyzna.
***
Witam serdecznie. Karta przerobiona, bo blog na którym była zwyczajnie upadł. Na zdjęciu Scarlett Johansson, w tytule Ed Sheeran. Jestem zdecydowanie od wymyślania, zaczynanie to nie moja bajka. Dziękuję pięknie za uwagę :)
Witam na blogu i życzę dobrej zabawy :)
OdpowiedzUsuńSpotkania u adwokata nie były czymś, co Hunter uwielbiał ponad życie. Szczerze mówiąc, wolałby dać sobie z nimi spokój raz na zawsze i spróbować ponownie dogadać się z Irene, głównie dla dobra dziecka. Szedł więc do gabinetu jak na ścięcie, po czym usiadł ciężko i założył ręce na klatce piersiowej, demonstrując tym samym, że bardzo nie podoba mu się powód, dla którego się tu spotykają. Jakby nie mogli porozmawiać normalnie, gdzieś w kawiarni, albo na kolacji. Albo chociaż w domu. Wiedział, ze sprawy przybrały poważny obrót i to głównie przez niego. Spojrzał najpierw na swojego prawnika, potem na prawie-byłą żonę i ponownie wbił wzrok w ziemie.
OdpowiedzUsuń- Coś się spóźnia ten twój super-ekstra-kolorowy pan w garniturze - mruknął pod nosem.
- Ja nie jestem uszczypliwy, ja po prostu stwierdzam fakty. Nie ma go, a powinien być tu już dziesięć minut temu - mruknął nerwowo uderzając palcami o swoją nogę. - Mógłby chociaż zadzwonić, nie siedzielibyśmy tuta tylko poszlibyśmy gdzieś na kawę. Albo.. gdziekolwiek - spojrzał na swojego prawnika, który momentalnie skarcił go wzrokiem. Hunter nie potrafił utrzymać języka za zębami, więc wielokrotnie powtarzano mu, że kiedyś ktoś złamie mu nos albo powymija wszystkie zęby. Jak do tej pory tylko on czynił te honory, więc chyba nie było aż tak źle jak mu wróżono.
OdpowiedzUsuń