21 czerwca 2013

take care of yourself, or whatever people say


SOPHIE PARKER


dwudziestosześcioletnia początkująca dziennikarka

Wie, czego chce i w jaki sposób to zdobyć. Może dlatego zdecydowała się na taką pracę, a nie inną. Wzbudza w ludziach zaufanie, jako że ma przyjazny charakter. Jest sympatyczną osobą, lecz za wszelką cenę chce dowiedzieć się prawdy. Najgorszy w tym jest fakt, iż nie zawaha się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Jest wścibska, ale tylko jeśli chodzi o sprawy służbowe. Nauczyła się już dawno temu, że w życiu prywatnym zbytnia ciekawość nie popłaca. Bardziej niż w balowaniu zakochana w samotnych, wieczornych spacerach po mieście. Naprawdę spokojna z niej osoba, póki nie dojdzie do kłótni. Całe życie najchętniej spędziłaby na kanapie z pilotem w ręku. Panna wszystko na ostatnią chwilę. Nie potrzebuje rodziców, aby ją zawstydzali, sama sobie świetnie radzi. Przeklina całe życie, głównie wtedy, kiedy coś nie idzie po jej myśli. Zawsze uważana jest za to miłe, sympatyczne i naiwne stworzonko. Impreza zaczyna się wtedy, kiedy nagle okazuje się, że serialowi seryjni mordercy, krwawe sceny w filmach to coś, z czego czerpie radość, a kiedy jest wściekła zachowuje się jak najbardziej okrutna osoba w całym wszechświecie. Uważa, iż jedynie Aang potrafi ocalić świat. Zna się na żartach, dopóki nie dotyczą jej skromnej osoby. Mówi z sensem, kiedy chce, ale to rzadko. Ciekawe jak chamska może być dla ciebie, zanim zorientujesz się, że cię nie lubi. Sophie zakochuje się w fikcyjnych bohaterach, a ich perypetie przeżywa z większymi emocjami niż własne życie. Jej ulubione miejsce to księgarnia oraz biblioteka, w kawiarni też często siedzi czytając dwieście tysięcy gazet. Często choruje, nienawidzi wszelkich owadów, a jak w swoim mieszkaniu zobaczy pająka to przez dziesięć minut będzie się na niego patrzeć z przerażeniem wymalowanym na twarzy, aby potem pobiec do sąsiada z płaczem.

 ► powiązania

______________________________
Nigdy nie piszę długich kart, yolo.
Chętna na wątki i powiązania.
FC: Alicia Vikander

27 komentarzy:

  1. Witam i życzę miłej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ja też długich kart nie piszę, pjona! :P
    Pomysł może na wątek, tudzież powiązania może?]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Aang? Tez z avatara legendy Aanga? :D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dziękuje za poprawę. :D Zgadzam się co do Aanga, chociaż szczerze mówiąc, to z tej kreskówki moim ulubionym bohaterem przez Aangiem był Zuko :d To może jakiś wątek?]

    Lysandra

    OdpowiedzUsuń
  5. [A jasne że mam pomysł, momentalnie przeszedł mi do głowy:D Co ty na to, by ktoś zlecił jej zrobienie jej wywiadu z Lucasem, wiesz w końcu nie codzień, otwiera się taki dobry klub w takim miasteczku, no a on po całodziennej pracy, jak ją zoabczy, to zdecyduje się ją zaprosić na kolacje:D}
    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  6. [Jasne, oddaje ci wolną rękę, rób jak uważasz:D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Jasne, jak najbardziej mi to pasuje, żeby znały się i przyjaźniły od dziecka. Nawet możemy przenieść Awatara do wątku. Tak żeby było ciekawiej :D Co do postaci, bardzo lubię Toph. :D
    To co, zaczynamy?]

    Lys

    OdpowiedzUsuń
  8. [Szczerze mówiąc, wolałabym gdybyś Ty zaczęła :d]

    OdpowiedzUsuń
  9. [No to w takim razie zacznę :)]

    Ten dzień nie należał do wyjątkowych. A tak przynajmniej sądziła Felicia, kiedy podnosiła się z łóżka tego poranka. Jak zwykle udała się razem z psami by pobiegać w parku. Nieco się zagadała z jedną ze znajomych, którą spotkała przy sklepie spożywczym więc skończyło się na tym, że nie zdążyła nawet zjeść śniadania. Ledwo starczyło jej czasu na wsypanie karmy psom do misek. Wybiegła na ulicę przeklinając pogodę. Musiało się rozpadać w najmniej odpowiednim momencie. I kiedy myślała, że gorzej już nie będzie właściciel szkoły tańca oznajmił, iż tego dnia zajęcia nie mogą się odbyć. Wysiadł prąd, a do tego w ostatniej chwili zdecydował się na sprowadzenie ludzi od wymiany przestarzałych okien.
    Felicia na ogół nie przeklina, ale ten dzień rozpoczął się już wyjątkowo fatalnie, by miała jeszcze dodatkowo przejmować się poprawnością swojego języka. Jako, że pusty żołądek nieustannie o sobie przypominał - udała się do pobliskiej kawiarni, w której to dość często zdarzało się jej kupować drugie śniadanie. Tym razem zdecydowała się na bajgla i mocną, czarną kawę. Już miała zająć miejsce przy stoliku pod oknem, kiedy dostrzegła znajomą twarz, skupioną na przeglądaniu czasopisma.
    - Cześć Sophie - rzuciła z uśmiechem, dosiadając się do stolika.

    OdpowiedzUsuń
  10. Był środek dnia, a on jak zwykle przesiadywał w pracy, pod pretekstem że musi dopilnować wszystkich dostaw i innych głupot. Normalnie zrobiłby sobie mocniejszego drinka i gdzieś poszedł, ale teraz był szefem i nie mógł sobie na coś takie pozwolić, zwarzywszy że tego dnia spodziewał się wizyty jakiegoś dziennikarza. Właśnie dlatego był zaskoczony, widząc młodą dziewczynę, na jego oko, za ładną by być dziennikarką. Podszedł do niej, nawet nie racząc zapiąć marynarki. Ubrany był w ciemne spodnie, białą koszulę której dwa ostatnie guziki były nonszalancko odpięte i w czarną marynarkę. Nim odpowiedział na jej pytanie, pozwolił sobie zlustrować jej niczego sobie sylwetkę. Uśmiechnął się nieśpiesznie.- Nie inaczej, a ty jesteś kobietą od wywiadu, nie myle się?- zapytał nawet nie siląc się na to by ukryć swój głos, który jak najbardziej miał za zadanie uwiedzenie ją, bądź co najmniej odegranie zwykłego flirtu.
    - Przyznam że spodziewałem się kogoś...- tu ponownie się jej przyjrzał, bez żadnych skrępowań.- Mniej atrakcyjnego. - po tych słowach, za jego plecami, można było usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła. Jakiś kretyn znowu potłukł butelki. Przeklął pod nosem, po czym ponownie na nią spojrzał.- Jeśli nie ma pani nic przeciwko, udajmy się do mojego gabinetu.- stwierdził, kierując ja w kierunku masywnych drzwi, za którymi, znajdowało się jego biuro, gdzie momentalnie wskazał jej miejsce na sofie.- Coś do picia?
    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczywiście nie umknęło jego uwadze że kobieta przyglądała mu się. Podobało mu się nawet to że wcale nie była taka przestraszona i profesjonalna, tu bardzo duży plus w tej karierze. No i nogi. Tak nogi, miała bardzo zgrabne. Swoje kroki skierował ku barkowi, gdzie do jednej z dwóch szklanek nalał wodę, zaś do drugiej whyski.
    Idąc jednak do sofy, gdzie czekała na niego dziewczyna, nie wziął swojej szklanki. Pozostawił ją na później. Podał jej wodę, a sam zaś usiadł obok niej, opierając się wygodniej o oparcie.- W żadnym wypadku, wywiad ze starszym mężczyzną, nie byłby tak satysfakcjonujący jak z panią, Panno Parker.- stwierdził, po chwili namysłu uśmiechając się lekko, mrużąc przy tym nieznacznie oczy. Musiał podkreślić jej stan cywilny, bowiem nurtowało go pytanie, czy kogoś ma.
    - A więc słucham, czego świat chce się o mnie dowiedzieć?- zapytał zakładając ręce na ramiona i znowu się jej przyglądając. Była naprawdę ładna, nie skreślał nawet swoich szans, na dzisiejszą kolację. Był to pomysł, bardzo spontaniczny, ale akurat tak się składało, że nabrał ochoty na czerwone wino i towarzystwo kobiety. No, ładnie.

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  12. Na jej słowa jedynie się uśmiechnął. Nie widział powodu, by dalej ciągnąć ten temat, dlatego całkiem zadowolony spojrzał na jej poczynania, gdy wyciągnęła długopis i szykowała się do tego wywiadu. Chrząknął jedynie, opierając łokcie na kolanach, a palce obu dłoni splatając.
    - Nowy Jork się przejada, a to miejsce jest nowe, świeże, zresztą mój menager mi je polecił, nie patrząc już na to że to moje rodzinne miasto.- zaśmiał się, ukazując przy tym zęby. W końcu to on mu wszystko wykładał. Jeśli zaś chodziło, o niego samego, co prasę interesowały jego pobudki, choć kto wie, przy lepszej zachęcie powiedziałby wszystko, na tę myśl zaśmiał się w duchu ze swoich głupich pomysłów. Pomysły, właśnie. Teraz przypomniał sobie o swoim cudownym planie, związanym z jej osobą.
    - Tak przy okazji Panno Parker, ma pani wolny wieczór?- zapytał się, nie przejmując się faktem iż rozmowa jest nagrywana. Zawsze taki był, bezpośredni. Nie uśmiechnął się, lecz z zaciekawieniem wpatrywał się w jej twarz, wyczekując pierwszy efektów jej reakcji.
    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  13. I znowu go zaskoczyła. Zaczynała mu się podobać, zwłaszcza że nie była taka przewidywalna.
    - Z mojej głowy, sądzę że ciekawiej będzie gdy usiądziemy i wypijemy wino, zamiast wody, jak chciałaś.- tu wskazał na szklankę która stała na stoliku. Bawiła go ta sytuacja, bowiem od dawna nie miał okazji, zapraszać kobiety na randkę, ba! On bardzo rzadko to robił, te zazwyczaj same prosiły, lub wciskały jakieś kity, by się z nim spotkały. Zresztą czemu nie? Dziennikarka? I co z tego i tak zbytnio, nigdy nie przejmował się tym co o nim piszą. Liczył się interes i rozrywka. W tym momencie spojrzał na dyktafon, którego lampka nadal się paliła.
    - Twój szef dostanie naprawdę ciekawy wywiad co?- zapytał, uśmiechając się i nie kryjąc swojego rozbawienia.- To jak, mam po ciebie przyjechać wieczorem, czy spotkamy się na miejscu?- zapytał bez skrępowania, całkowicie zapominając o wywiadzie, który teraz był jego najmniejszym zmartwieniem. W końcu zawsze mogli przeprowadzić go podczas kolacji, z pewnością po paru kieliszkach wina, oboje stali by się bardziej wylewni.

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  14. Uśmiechnęła się nieznacznie. Chyba miała to do siebie, że lubiła się zakradać do innych. Rzecz jasna zupełnie nieświadomie. Do tego zupełnie niepotrzebnie absorbowała swoją osobą innych ludzi. Tak, w tej kwestii zawsze miała wyrzuty sumienia. Była raczej skromną osobą i jeśli komuś w czymś przeszkadzała, to później zawsze prawiła sobie morały. I zupełnie nic nie mogła na to poradzić, chociaż tak bardzo się starała.
    - Przepraszam jeśli przeszkadzam - szepnęła cicho, odstawiając na stolik bajgla i kubek z parującą kawą. - I nie chciałam cię przestraszyć.
    Ugryzła kawałek ciastka, by uspokoić głodny żołądek. Kawa mogła jeszcze trochę poczekać. Na razie była zdecydowanie zbyt gorąca.
    - Odwołane mam dzisiaj zajęcia, więc muszę coś zrobić z tym wolnym czasem. A ty jak się trzymasz?

    [Przepraszam. Wiem, że marne :/]

    OdpowiedzUsuń
  15. Zmarszczył brwi, słysząc jak wspomina o szefie który interesuje się życiem pracowników.- O mnie tego powiedzieć chyba nie można, prywatność to bardzo ważna rzecz. Taka młoda dziennikarka, powinna to wiedzieć.- powiedział, kiwając do niej głową, w zrozumieniu. Podniósł się wyciągając przy tym z kieszeni, telefon, mały czarny, bez zbędnych bajerów. Nie bawiły go te nowe wynalazki.
    - Prosze zapisz mi.- stwierdził, podając go jej, z włączonym notatnikiem. Liczył na to że poda mu właściwy adres, choć nie wyglądała tak, jakby chciała go spławić, a on jakby na to pozwolił. Po tych słowach, przyglądał się jak wystukuje adres w jego komórce. Już był ciekawy gdzie mieszka, choć jej status wcale go nie obchodził. W duchu był z siebie zadowolony, na wieczór miał właśnie plany, które zapowiadały się świetnie.
    - Będę o ósmej, mam nadzieję że będziesz głodna.- powiedział uśmiechając się do niej, poprawiając przy tym marynarkę, która zdążyła mu się zsunąć.- Tak dla pewności, nikt mnie nie napadnie, za kolacje z tobą.- uśmiechnął się rozbawiony.
    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziewczyna wyszła zostawiając go w niemałym podziwie i całkiem sporym zadowoleniu. Sophie Parker, musiał koniecznie coś o niej sprawdzić, za bardzo go zaciekawiła. W pracy pokręcił się jeszcze jakiś czas, wypełniając dokumenty, czy np. opróżniając szklankę alkoholu który na niego czekał, od początku wizyty panny Parker. Tak, jak było to umówione, o godzinie ósmej wieczorem, podjechał czarnym mustangiem pod dom, panny Parker. Wysiadł z samochodu, kierując się pod wskazany adres, który co jakiś czas wyświetlał na telefonie.
    Ubrany był podobnie jak ostatnio. Ciemne spodnie, czarna koszula, idealnie podkreślająca jego ciało, oraz schowana skóra na tylnym siedzeniu. Tyle wystarczyło. Zadzwonił na domofon, odchodząc trochę od drzwi i odwracając się do nich plecami, jakby sprawdzał czy nikogo nie ma, musiał również się upewnić że trafił w dobre miejsce w końcu co by było, gdyby się pomylił? Zapewne uśmiał by się porządnie. Tak, perspektywa kolacji z jakąś starowinką, była zabawna. I wtedy usłyszał zgrzyt otwieranych drzwi. Momentalnie się odwrócił, spoglądając na stojących w nich dziewczynę. Na jej widok, mimowolnie się uśmiechnął, pod nosem, lustrując ją bez krępacji, od góry do dołu.
    -Mam nadzieję, że jesteś głodna, Panno Parker?

    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  17. Uśmiechnął się na jej słowa. Miała racje.- Inaczej byłby to koniec współpracy, miedzy mną, a pni wydawnictwem.- powiedział żartobliwie, po czym stwierdziwszy iż jest gotowa, wyciągnął łokieć w jej kierunku, w szarmanckim geście. Musiał przyznać, że wyglądała świetnie. Mała czarna, i do tego prosta. Lubił to w kobietach, gdy go zaskakiwały i były inne, od tych [powielanych schematów.
    - Ładnie wyglądasz, Sophie.- stwierdził, pierwszy raz używając jej imienia, gdy prowadził ją do samochodu. Oczywiście jak na gentelmana, przystało otworzył przed nią, drzwi czekając aż wejdzie. Gdy już to zrobiła, sam nieśpiesznie skierował się w kierunku strony kierowcy, po czym z piskiem opon ruszył, do jednej z lepszych restauracji. Już w samochodzie, co jakiś czas rzucał jej spojrzenia zadowolenia.- Ostatecznie, myślałem że mnie wystawisz.- powiedział skręcając w kolejną uliczkę.- Masz dyktafon, czy jest to zupełnie prywatna kolacja?- zapytał, mimowolnie uśmiechając się pod nosem, gdy zatrzymali się pod restauracją, gdzie miał zarezerwowane miejsca. Miejsce było eleganckie, a i ludzi było mało. Lubił prywatność. - Zapraszam za mną.- powiedział podchodząc do wejścia i wpuszczając ją przodem.

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  18. [ wątek jak najbardziej TAK!.
    mam dwa pomysły:
    1. chodzili do szkoły razem, bo jest tylko rok różnicy między nimi, albo nawet nie.
    2. skoro często siedzi w kawiarniach i czyta gazety to równie dobrze może to być kawiarnia Brendona :)
    wybór należy do ciebie - chyba, że masz jakieś ciekawsze pomysły :) ]

    OdpowiedzUsuń
  19. Felicia nie wiedziała czym tak naprawdę jest ciężka praca. Ona kochała swoją i poświęcała się bez względu na wszystko. Niektórzy twierdzili, że jest szalona. No i ponoć była pracoholiczką. Ale kochała taniec. Mogła się uwolnić od wszelkich zmartwień chociaż na tych kilka minut.
    - Nie lepiej by było pozbyć się telefonu? - Zaśmiała się serdecznie, upijając pierwszy łyk kawy. Czysta przyjemność, podnosząca ciśnienie. Od razu odechciało jej się spać.
    - Żadnego chłopaka nie ma i zapewne nie będzie przez najbliższych kilkadziesiąt lat - zaśmiała się serdecznie. Bo przecież nie szukała miłości. Miała nadzieję, że kiedyś sam się znajdzie taki, co to ją zechce.
    - Najlepiej będzie, jeśli pozostanę żelazną dziewicą. Tak, to zdecydowanie moje przeznaczenie!
    Które nie miało szans na spełnienie i każdy, kto chociaż trochę znał Feli dobrze wiedział, że święta to ona nigdy nie była.

    OdpowiedzUsuń
  20. [ mnie się bardzo podoba. mogą być dobrymi przyjaciółmi :) i z racji tego, że Sophie często przesiaduje w jego kawiarni to pod jego nieobecność troche tam szefuje i po powrocie może zdać mu relację co się działo :)

    co ty na to? kto zaczyna? ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  21. Uśmiechnął się pod nosem, a jednak nie miała przy sobie dyktafonu, no, no. Zamierzała albo wszystko notować, albo była to zupełnie prywatna kolacja, co mu jak najbardziej odpowiadało.
    Gdy znaleźli się w środku, a on zgłosił się do kelnera o wskazanie stolików, spojrzał na nią. Obserwowała otoczenie, chyba się jej podobało. To go ucieszyło. Wyglądała jak dziecko, wśród wysokich sufitów, miała coś w sobie, co nie mogło pozwolić nikomu przejść obok siebie obojętnie. Podszedł do niej, chcąc by poszła za nim. Po chwili odsunął krzesło, by na nim usiadła. Dostali miejsce, w koncie sali, specjalne miejsce z dala od dużych okien, przez które mogli by zaglądać ciekawscy ludzie. - A więc jak chcesz zmienić to zdanie o sobie, bo przyznam że naprawdę mnie zaciekawiłaś.- stwierdził, chwytając w dłoń kartę, którą właśnie podał kelner.
    - Nie krępuj się przy wyborze.- stwierdził, patrząc na nią, kątem oka na swoją kartę.- Butelkę czerwonego wina i pieczoną kaczkę.- stwierdził odwracając się po chwili do kobiety i czekając aż coś wybierze. Swoją brodę oparł na dłoniach, wspartych na łokciach i bez skrępowania przyglądał się jej. Od takie małe zajęcie, które nie mógł skłamać, było przyjemne dla oczu.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zdawało się że nawet nie zwrócił uwagi na to co zamówiła, choć wszystko słyszał. Lecz nie to było główną atrakcją tego wieczoru. Dziewczyna się zarumieniła, co wywołało u niego na twarzy, przypływ zadowolonego, zmieszanego z zaciekawieniem uśmiechu. Niczym młoda pannica, bowiem na swój wiek wcale nie wyglądała. Odchrząknął, jakby w zastanowieniu. Lucas. No w końcu zwraca się do niego tak jak powinna, nie lubił tych formalności, choć niekiedy były potrzebne.
    - Coś ciekawego?- zastanowił się, odwracając od niej wzrok.- Jestem przeciętnym człowiekiem, z nie przeciętną pracą, chyba że liczysz fakt naszej drugiej randki.- powiedział, nagle wspominając o swoich planach. Tak, pan Woods, już planował ponowna randkę, choć ten tekst był bardziej na odreagowanie, niż na serio.- A co z tobą, czemu zostałaś dziennikarką?- zapytał, upijając łyka wody, ze szklanki, bowiem dopiero po chwili kelner przyniósł butelkę, całkiem drogiego wina i dwa kieliszki, które szybko napełnił.- Za dzisiejszy wieczór, Sophie.- powiedział unosząc przy tym kieliszek z alkoholem, w stronę dziewczyny.

    Lucas

    OdpowiedzUsuń

  23. Prawdą było że Lucas brzydził się obłudnikami i kłamcami. Sam nie należał do ludzi, szczerych do kości, jednak nigdy nie mógłby kłamać w ważnych sprawach. Sam obecnie, jedynie żartował ze swojej osoby, nic innego, po co miałby ją zanudzać swoją nudną osobą, bo taki sam sobie się wydawał, zwłaszcza gdy po męczącej pracy zamykał się w domu z butelką whisky. Nie sądził że czas już się ustatkować, choć i o tym myślał, o spotkaniu odpowiedniej kobiety, o dzieciach, nawet o tym by wybaczyć rodzicom, choć to były jedynie głupie marzenia, bo wybaczać to on nie potrafił, chyba że bardzo tego chciał.
    Uśmiechnął się na jej słowa. Naprawdę miło było słyszeć o czyjejś rodzinie, bez żadnych nie potrzebnych wyrzutów. Sam nigdy doskonałą rodziną nie mógł się pochwalić, dlatego słuchanie jej słów, było dla niego bardzo przyjemne. -Musisz ich kochać, prawda?- zapytał, upijając alkoholu z kieliszka, na moment odwracając wzrok od jej osoby, by powieść nim, po pomieszczeniu.
    - Czyli mam rozumieć, że przed tym spotkaniem dowiedziałaś się wszystkiego na mój temat?- zapytał żartobliwym tonem, uśmiechając się szelmowsko, ukazując przy tym rząd białych zębów.-Wiesz nie rzadko mam okazje, spędzić wieczór z kobietą, lecz pierwszy raz od dawna, ktoś mnie tak intryguje, zwłaszcza z tymi rumieńcami.- stwierdził wypominając jej ten fakt, który naprawdę dodawał jej jedynie uroku.

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  24. Prychnął cicho pod nosem, bo wolał się nie śmiać. Dziewczyna z pewnością nie wyglądała na taką co w dzieciństwie szalała, choć i to można było sobie wyobrazić i właśnie to go rozbawiło.
    - Wiesz twoi, rodzice przynajmniej nie chcieli zrobić z ciebie totalnego materialisty, ale to pewnie wiesz, w końcu jesteś dziennikarką.- stwierdził, opierając się na dłoniach, wspartych na łokciach które znajdowały się na stole, a przez ten cały czas przyglądał się jej. Choć już mniej łapczywie. I znowu ku jego zadowoleniu zarumieniła się. Niezwykłe zjawisko, które coraz bardziej mu się podobało. Przymrużył oczy. Nie o to, to on nigdy się nie martwił. Opinię innych miał gdzieś, w końcu to było jego życie, co kto o nim sądził już go nie obchodziło, ważne żeby osoby które musiały, znały prawdę.
    - Nie, niech gadają. Jutro z pewnością ktoś się mnie zapyta, czy zamierzam się oświadczyć, tej pięknej kobiecie, w czarnej sukience.- stwierdził, oczywiście mając ją na myśli. Ale nad tym sama mogła pogłówkować. Paparazzi i dziennikarzy miał za hieny, choć co do niej jeszcze się nie uprzedził. Zaśmiał się głośno, nie wytrzymując. Teraz to zadała pytanie. Przestał się śmiać i spojrzał jej głęboko w oczy, by nadać rozmowie tajemniczości.- Prawda.- powiedział, znowu się rozluźniając i odchylając się do tyłu.- Każdy kto by mógł, by był. Nie mam żony, ani dziewczyny, co nie oznacza, że ranie te kobiety. Tego staram się uniknąć.- stwierdził całkiem szczerze, wypatrując jej reakcji.- Nie łamie serce, zresztą nikt nie jest święty.- powiedział, upijając łyka alkoholu.- Teraz ja...Kiedy ostatnio miałaś chłopaka, wole wiedzieć, czy nikt nie będzie miał do mnie pretensji, za umawianie się z tobą.- powiedział żartobliwie.

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  25. Zaśmiał się głośno. Tak chyba się zapędził, choć jego słowa były mieszanką żartu i powagi oczywiście, zresztą nie zamierzał od tak jej zostawić. Jego życie się komplikowało, ale Lucas Woods nie lubił się poddawać, zwłaszcza gdy w takiej dziewczynie, widział ostoję spokoju, ale o tym innym razem.
    - Rozumiem, czyli sztywny typ, który nie wiedział co stracił.- stwierdził, upijając łyka alkoholu, gdy nagle do ich stolika podszedł kelner, kładąc przed nimi jeszcze ciepłe dania. Lucas podziękował, a gdy mężczyzna odszedł, zabrał się do jedzenia. Robił to na tyle wolno, by mógł jej słuchać i co chwilę odpowiadać. Zero pośpiechu.- Właśnie.- powiedział nagle gdy wspomniała o drugiej randce.- Ale tym samym zaszczepiłem ci w głowie, pomysł na nią, przez co nie będziesz mogła się jej doczekać.- powiedział, również z szelmowskim uśmiechem na twarzy, po czym uśmiechnął się rozbawiony. Czuł się swobodnie i coraz bardziej podobało mu się to spotkanie, dlatego stąd pomysł na drugie spotkanie. I nagle dziewczyna zadała pytanie. Woods połknął, kawałek mięsa który gryzł. Przez moment spojrzeniem wodził po stole, po czym podniósł na nią wzrok, z lekkim uśmiechem błąkającym się po twarzy.- Nie, jak na razie nie mam stałej partnerki.- powiedział puszczając jej oczko, zastanawiając się jak to zrozumie.- Ale jestem rozwodnikiem, więc moja data przydatności, mimo tego wcale nie jest taka stara.- powiedział wesoło, po chwili milknąc i spokojnie się w nią wpatrując.
    - A skoro już jesteśmy przy temacie, może miałabyś ochotę pomóc mi w małym spotkaniu? Potrzebuję towarzyszki na firmowe przyjęcie, pomyślałem że mogłabyś mieć ochotę. Oczywiście ja bym zapłacił.- powiedział zerkając na nią. Może się pośpieszył, ale taki był. Zresztą nie była to żadna propozycja matrymonialna.

    OdpowiedzUsuń
  26. Uśmiechnął się przekornie.- Rozumiem że jestem na liście rezerwowej...Nie ma sprawy, będę mógł poczekać, w końcu wielu musisz mieć amatorów, co?- zapytał rozbawiony, jawnie się z nim drażniła, choć w duchu uśmiechnął się że się zgodziła, w końcu jakby nie było całkiem mu na tym zależało, nie dość że była dziennikarką, to miałby przy sobie ładną dziewczynę. Ponownie włożył do ust, kawałek mięsa i przeżuwając go. Mimo iż często bywał na takich randkach, jakoś nigdy nie przywiązywał uwagi, do tego jak się bawił, bo z reguły kończyło się to w jego łóżku, taki cel, nie zbyt dobry i święty, ale cóż był mężczyzną, a nie było jego winą że dziewczyny same wskakiwały mu w ramiona, wiedział jednak że z nią, jasnowłosą kobietą, będzie zupełnie inaczej. Nie była wyzywająca, czy nie prowokowała go żadnymi ruchami, wystarczyło że siedziała.
    - Przyznam że momentami masz cięty język co? Nie jesteś taka grzeczna, jakby mi się wydawało, mam nadzieję że jak dopijemy tę butelkę wina, nie będzie sz rzucać we mnie naczyniami.- stwierdził zerkając na nią rozweselony, mając na myśli to jak się momentami odcinała, nie to żeby była nie przyjemna.

    OdpowiedzUsuń