22 czerwca 2013

Wpatrz się głęboko, głęboko w przyrodę, a wtedy wszystko lepiej zrozumiesz.

Lysandra Price
 Urodzona  23 lata temu 3 lipca w Anchorage, choć korzenie ma europejskie.

     Powiadają, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze i to właśnie ono kształtuje przyszłe relacje międzyludzkie. Prawdopodobnie, jeżeli przy pierwszym spotkaniu jedna z osób zachowa się niewłaściwie lub niekulturalnie, ta druga będzie do końca życia widzieć w niej osobę niewychowaną. Nieważne jest wtedy to, czy te poglądy są prawdziwe czy może jednak nie. Niekiedy, a właściwie dość często bywa tak, że to pierwsze wrażenie jest mylne. Na pozór osoba złośliwa i samolubna, w głębi duszy może być kimś emocjonalnym i miłym. Najwidoczniej osoby ukrywające swoje prawdziwe ja,  próbują się odgrodzić murem od innych ludzi, którzy dla nich mogą być potencjalnym zagrożeniem.
     Lysandra z natury jest uprzejma i życzliwa. Już przy pierwszym spotkaniu można to spostrzec. Dziewczyna nie udaje nikogo. Jest po prostu sobą. Nie tworzy wokół siebie żadnej ochronnej bariery przed nieznajomymi, a wręcz przeciwnie - stara się być otwarta na nowe znajomości.  Nieraz jej bezgraniczne zaufanie do każdego wprowadziło ją w niemałe kłopoty, ale nadal nie zmieniła swoich przyzwyczajeń. Można powiedzieć więc, że jest nieco naiwna. Nigdy nie ocenia ludzi po pozorach czy wyglądzie. Uważa, że aby móc wyrazić opinię na czyjś temat, powinno się go pierwsze dobrze poznać. Wiecznie chodzi z uśmiechem na ustach. Uwielbia się śmiać i czerpie radość z każdej drobnostki. Mało kiedy można zobaczyć ją zasmuconą, a przede wszystkim rozzłoszczoną. Często swoją beztroską doprowadza ludzi do szału, gdyż uważają oni, że jej pozytywne nastawienie do świata jest irytujące i zakłamane. Co do kłamstw, dziewczyna próbuje ich unikać. Wie, iż kłamstwo ma krótkie nogi i potrafi zranić drugą osobę. Sama nie cierpi być oszukiwaną, dlatego też nie chce okłamywać innych.
     Jej miłością jest przyroda, dlatego też często można spotkać ją w parku, gdzie zazwyczaj czyta książki. Od dziecka spędzała całe dnie na świeżym powietrzu niezależnie od temperatury. Być może to przez wychowanie w harmonii ze spokojnym światem natury, charakter dziewczyny ukształtował się właśnie w ten łagodny, a nie inny sposób. Ze swego uwielbienia zrezygnowała ze studiów i założyła własną kwiaciarnię.

___
Karta naturalnie będzie uzupełniana i aktualizowana.

Jeżeli wystąpiły błędy to oczywiście proszę o wskazanie. Szczególnie chodzi o przecinki i powtórzenia.
No i oczywiście zapraszam do wątków. :D

18 komentarzy:

  1. [Oczywiście, że ten Aang. Najlepszy na świecie bohater kreskówki, oł jea. A właśnie, wybacz, że cię poprawię, ale zamiast "chodź" raczej miałaś na myśli "choć" w zdaniu pod zdjęciem. ;)]

    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  2. [A z chęcią, hymm powiązanie:p Mam w sumie taki pomysł, co ty na to by znali się z dzieciństwa, wiesz jak np. Lucas przyjeżdzał tam na wakacje czy coś, i teraz wiesz spotyka ją i w sumie nie poznaje i mógłby z nią flirtować, a tu nagle bęc znają się czy coś :D]
    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  3. [Słodkości, piękna kobieta. Wątek bardzo chętnie. Xavier mimo swojego wieku jest naprawdę świetnym facetem i nie trudno się z nim dogadać, mimo że jest dość specyficzny. Łatwo wychwycić u niego angielski akcent.. W Anchorage jest dopiero od kilku miesięcy i zbiera ten swój nieszczęsny materiał, więc nic dziwnego, że przesiaduje w różnych kawiarenkach całymi dniami. Zastanawiam się tylko jak ich spotkać - bo raczej trudno byłoby żeby znali się wcześniej. Chociaż... co ty na to, żeby korespondowała przez internet z jego córką? Oczywiście, przypadki chodzą po ludziach (ten byłby całkiem sporych rozmiarów), ale jako że to blog, wszystko może się zdarzyć. Córka wiedziałaby, gdzie znajduje się ojciec i powiedziałaby jej, że właśnie przeniósł się tam, gdzie mieszka Lysandra. Możemy też postawić na coś odrobinę zabawnego: Lysia siedzi w parku z książką Nymana, chociażby tą o jego zdradach, Xavier widzi to, dosiada się i pyta jak się jej podoba, a ona oczywiście wściekła na głównego bohatera zaczyna trochę po nim cisnąć, zdając sobie sprawę, że to autobiografia, jednak nie wiedząc że jej autor siedzi obok. Całkiem zabawnie mogłoby się to ułożyć. No, a jak nie to będziemy myśleć dalej]/Xavier

    OdpowiedzUsuń
  4. [Nie ma za co. Ja to lubię, kiedy ktoś zwraca na takie rzeczy uwagę (przynajmniej widać, że przeczytał to, co napisałam, he). No ja jestem również wielką fanką Sokki. A Iroh to w ogóle najlepszy najlepszy. Wątek owszem, zwłaszcza że obydwie mają przyjazne charaktery to mogą się dobrze dogadywać ze sobą. Sophie ogólnie mogłaby się z Lysandrą znać od dziecka może? Albo coś takiego. I byłyby przyjaciółkami. Jeśli ci to pasuje, bo jak nie to mogę pomyśleć nad czymś innym. ;)]

    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  5. [W sumie mi to obojętne, a jakieś szczególne szczegóły masz na mysli:D?]

    OdpowiedzUsuń
  6. Greg nie był dobrym mężem, przez co jednocześnie był najlepszym klientem miejscowej kwiaciarni. On sam uważał, że już dawno powinien dostać kartę stałego klienta bo zostawiał w tym miejscu istne miliony. Nie był nawet pewny czy Chantale w ogóle lubiła kwiaty, ale nawet jeśli nie, Greg nie znał innego sposobu na powiedzenie 'przepraszam' w zasadzie nie wypowiadając tego słowa. Przepraszanie było czymś, czego nigdy nie robił i robić nie miał zamiaru, więc namiętnie kupował kwiaty, bransoletki, łańcuszki i pierścionki, a później uważał sprawę za zakończoną.
    - Dzień dobry - mruknął wchodząc od kwiaciarni. Jak zwykle ubrany był nienagannie, zostawiał za sobą zapach drogich perfum i z małym zainteresowaniem rozglądał sie po kwiatach.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Witam, chęć na wącisz może? :> Hmm,i tak się zastanawiam jakby tutaj powiązać Lysandrę z Fel i tak mi przyszło do głowy, że kiedy Lysandra będzie w parku, jeden z psów Felicii mógłby uciec i pałętać gdzieś tam w okolicy. Pasowałoby? :)]

    OdpowiedzUsuń
  8. [To może tak, ona wpadła by do jego babci, np. tak w odwiedziny, bo by się snały i on by też akurat przeszedł? hym? Co ty na to :)]
    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  9. [Możemy zaczynać, jak najbardziej. Wolisz ty zacząć czy ten zaszczyt przypadnie jednak mej skromnej osobie? :3]

    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  10. [Raczej przyjazne :P I jak możesz to zacznij. Będę wdzięczna :)]

    OdpowiedzUsuń
  11. - Chciałbym kupić jakiś bukiet kwiatów. Duży. Cena nie gra roli - mruknął nawet na nią nie patrząc. Przewijał kolejne strony w swoim telefonie i krzywił się na widok modelek, które słały swoje zdjęcia myśląc, że są najpiękniejsze na świecie. Nie były i Greg doskonale o tym wiedział. - Bardzo duży, bardzo ładny. Dla żony potrzebuje. - wyjaśnił średnio miło. Znów coś przeskrobał, znów się do niego nie odzywała, znów znalazła w jego telefonie rozmowę z jakąś dwudziestoletnią cizią, która marzyła o wielkiej karierze. Znów się obraziła a on znów musiał ją przepraszać. Już taka kolej losu.

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Z wywiadów et cetra można wywnioskować, że Chris (oczywiście mowa o prawdziwym Chrisie, nie mojej - zapewne - dość marnej interpretacji) jest miły. Zauważyłam, że wiele osób właśnie postrzega go przez pryzmat wyglądu, a to niedobrze, bo on naprawdę tylko sprawia wrażenie takiego "groźnego". Osobiście chciałabym go baaardzo poznać, ale niestety brak pieniędzy sprawia, że nie miałam nawet raz okazji być na jego koncercie, a o takim spotkaniu 1x1 mogę pewnie zapomnieć (niemniej jednak jest to moje marzenie na liście top 5).
    Co do wątku to myślę, że mogliby na siebie wpaść w parku, księgarni/bibliotece (w zależności od tego, skąd Lysandra bierze książki), tudzież dziewczyna mogłaby się np. zadeklarować do pomocy przy jakimś festynie na łonie natury albo plenerze malarskim. Co ty na to? c: ]

    Chris L.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pogoda nie dopisywała gdy wysiadł ze swojego samochodu. Już od dłuższego czasu planował, odwiedzić staruszkę mieszkającą na obrzeżach miasteczka, zwłaszcza że od swojego przyjazdu widział ją, może z parę razy, a w końcu była ona jego babcią. Rodzina zazwyczaj ucinała jego kontakty, z tą biedniejszą stroną rodziny, dlatego on właśnie teraz starał się to naprawić i to z nienajlepszym skutkiem. Kobieta mieszkała w jedno rodzinnym domku, który wymagał naprawy. No, w najbliższych dniach musiał się tym zająć i to osobiście, bowiem babka nie zgadzała się na większe remonty. No, tak przywiązanie. Podszedł do drewnianych drzwi i pchnął, je wchodząc do pustej kuchni. W ręku trzymał kupione posiłki, od tak by kobieta nie musiała się męczyć.
    - Jestem Babciu, gdzie jesteś, nie chce mi się cię szukać.- powiedział, całkiem przyjemnym tonem głosu, po czym przekroczył próg kuchni, wchodząc do salonu, gdzie oprócz jego babci, siedział ktoś jeszcze. Była to ładna, młoda dziewczyna. Skądś pamiętał jej twarz, jednak nie myślał o tym, bowiem jak każdy facet zajął się przyglądaniem jej.- Nie wiedziałem że masz gości.- powiedział podchodząc do babci i ją całując.- Hej jestem Lucas, a ty to?- zapytał wyciągając rękę ku dziewczynie, z lekkim uśmiechem.

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  14. Doświadczenia życiowe Nymana można byłoby opisać w paru słowach, a jednak on potrafił roczny kawałek zamieścić na dwustu stronach. I pewnie mógłby więcej, gdyby nie fakt, że jego stały czytelnik zatwierdził wersję, dwieście i finito. Żona chciała mieć udokumentowane na papierze jakim jest bydlakiem. Był i tu żadnych wątpliwości nie miała ani ona, ani on, ani córka ani sędzia. Zgodził się posłusznie na rozwód i alimenty, na oddanie domu i dużej ilości pieniędzy. Zasługiwał na poniżenie. Ta ksiązka takowym była. Zdawał sobie sprawę, że budzi obrzydzenie u płci pięknej, która zdradę w większości przypadków traktowała jak coś zwyczajnie godnego kastracji. A jednak wydał ją, postawił siebie w zupełnie innym świetnie, dopiero na ostatniej stronie rzucając notatką od autora. Tam, w kilku zdaniach uchwycił co miał zamiar zrobić. Nie przeprosił tam żony, robił to kiedy jeszcze ze sobą mieszkali, papier nie musiał połykać jego słów. Sam nigdy jej nie przeczytał. Zrobiła to ona i wydawca, wystarczyło.
    Teraz, siedząc na twardym stołku, zastanawia się co tak naprawdę skusiło go do tego romansu, jakim prawem odebrał córce ojca, a żonie męża. Oczywiście, że zdaje sobie sprawę ze swoich postępków i ich konsekwencji, ale facet to istota głupia. I myśli fiutem, zero mózgu. Odrobinę zdenerwowany na siebie, zrywa się z miejsca, zabiera paczkę fajek i wychodzi z mieszkania. Wsuwa papierosa między wargi i odpala go, zaciągając się po chwili mocno. Dawno przestał zwracać uwagę na drapiące uczucie w gardle. Chyba je polubił, co raczej mówi o sporym uzależnieniu. Trudno się mówi. Wychodzi z rzędu domków, które różnorakie, kompletnie nie przypominały mu Anglii z architekturą kopiowaną na każde mieszkanie. Wchodzi do parku, wyszukuje wolnej ławki, ale takiej nie ma, więc przemyka pomiędzy matkami z dziećmi i biznesmenami z bajglami, aż w końcu trafia przed kobietę czytającą. Czytającą jego zapiski na temat zdrad. Bez słowa siada obok i rzuca pobieżne spojrzenie na tekst. Czy jeśli moje dłonie przesuwały się po jej perfekcyjnym biuście tylko raz w tygodniu, byłem świnią czy już zwykłym draniem? Prycha pod nosem, rozbawiony. Skąd mu się brały w głowie takie sformułowania?

    OdpowiedzUsuń
  15. Wolny dzień.
    Te dwa słowa ciągle brzmiały w uszach uśmiechniętej od ucha do ucha Sophie, która z uśmiechem szła ulicą w kierunku mieszkania przyjaciółki. Parker wreszcie mogła odpocząć od wszystkich artykułów, natrętnych kolegów z pracy oraz wiecznie niezadowolonego przełożonego. Z racji tego, że nie chciała zmarnować słonecznego dnia na siedzeniu w domu przed telewizorem, umówiła się już wczoraj na zakupy z Lysandrą.
    Dlatego też właśnie stała pod drzwiami mieszkania dziewczyny i zastanawiała się czy zapukać, czy też zadzwonić dzwonkiem. Zdecydowała się na tę pierwszą opcję, jako że nie chciała obudzić przy okazji sąsiadów panienki Price.
    Sophie naprawdę nie mogła się doczekać wspólnie spędzonego czasu. Dawno już nie miała okazji spotkać się na dłużej niż godzinę z Lysandrą, ponieważ często im coś wypadało i musiały odwoływać plany. Dzisiaj - na szczęście - wydawało się, że nic takiego nie będzie miało miejsca.

    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  16. Kolejna sekunda, kolejna minuta, kolejna godzina, kolejna noc. Gorzkie chwile przemijały zbyt wolno, czuła, że z każdą kolejną nieprzespaną nocą jej strach wzrastał i bała się, że w końcu dosięgnie stanu krytycznego. "To już kilka miesięcy" - powtarzała sobie, wpatrując się w jasną tarczę zegara naściennego. Skoro nie znaleźli jej jeszcze, to może oznaczać, że wcale jej nawet nie szukają. Nadzieja, jednak zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Nic już według niej nie miało sensu. Może wiedzieli, że jest zbyt przerażona, żeby podzielić się z kimkolwiek swoją historią? Pokręciła głową, nie czas teraz na takie rozmyślania. Leniwie przewróciła się na drugi bok łóżka, ponownie przymykając oczy. Życie Helli od dłuższego czasu było przeczekiwaniem. Czekała aż wzejdzie słońce, by nie musieć męczyć się z koszmarami, czekała aż strach minie, by nie musieć rozglądać się nerwowo po ulicy, czekała aż wspomnienia zblakną, choć w to wątpiła. Czekała na moment, aż w końcu jej życie się zmieni, aż ona sama się zmieni. Na samą myśl o tym, w jej głowie pojawił się obraz uśmiechniętej Lysandry, dziewczyny, dzięki której jeszcze żyła i choć może ona o tym nie wiedziała, ale już samą swoją obecnością dodawała Hel wiary w siebie. Dziewczyna obiecała sobie, że jak tylko słońce zawita na niebie, odwiedzi swoją koleżankę. Teraz jedynie pozostał jej sen, potrzebny do normalnego funkcjonowania, bardzo przydałby się jej w tej chwili. Przymknęła oczy. Po długim czasie pojawiła się na granicy rzeczywistości i snu, w każdej chwili gotowa, aby wstać z łóżka i uciec w razie niebezpieczeństwa.
    Ciemnowłosa kierowała się w stronę kwiaciarni należącej do panny Price. Kiedy już była na miejscu, pchnęła drzwi wejściowe i weszła do przyjemnie chłodnego pomieszczenia i widząc, że kobieta obsługuje aktualnie klientkę, zaczęła przyglądać się z zaciekawieniem kwiatom się tam znajdującym. Zawsze podziwiała dziewczynę za to, że darzyła rośliny miłością i za to, że swoją przyszłość związała właśnie z nimi. Własna kwiaciarnia, z pewnością musiała być z niej dumna.

    Hella Edana Culley

    OdpowiedzUsuń
  17. [Okej, nie mam pojęcia jakim cudem przeoczyłam rozpoczęcie wątku od Ciebie. Wybacz :)]

    Felicia lubiła spacery ze swoimi psami. W prawdzie były to zwierzęta z niespożytymi zapasami energii, ale mimo wszystko miło było się z nimi pobawić. Rzucanie piłki w nieskończoność miało przecież jakieś dobre strony. Chociażby całkiem nieźle wyćwiczony bark. A do tego zdecydowanie większy zasięg przy rzucie, niż to miało miejsce na samym początku.
    Nawet nie zorientowała się kiedy jeden z psów oddalił się do kogoś siedzącego na ławce. Zaklęła cicho, biegnąc w stronę suczki.
    - Przepraszam bardzo - mruknęła speszona.

    OdpowiedzUsuń