Jennifer Watson
23 sierpnia 1988, Anchorage.
Sekretarka
A romans na romansie, romansem pogania!
Złość piękności szkodzi |
Ave Blond | siostra trzech sióstr | piwo wieczorem? |
| jestem na 'tak' | tańcz głupia tańcz, chociaż nie potrafisz | co mi zrobisz jak mnie złapiesz? | kochaj mnie, panie Pacino! | wbrew pozorom, kobieta z klasą | błyskotki, błyskotki, błyskotki | znam rozkład jazdy metra na pamięć | kolorowe sukienki, kolorowe okulary | a kim ty dla mnie jesteś, że miałabym się przejmować twoją opinią? | milion nieprzydatnych
talentów |
No Mum, he is NOT my boyfriend!
Większość dziewczynek marzy o tym, by w przyszłości wieść szczęśliwe życie u boku faceta swoich marzeń. Jenny nigdy nie było śpieszno do ustatkowania się u boku tego jedynego, więc gdy koleżanki prowadziły wierne i szczęśliwe życie z chłopakami z liceum, ona latała na dyskoteki z coraz to nowymi kolegami. Jennifer po prostu nie lubi stałych związków, a na samo słowo ślub ucieka w popłochu modląc się do wszystkich bogów egipskich o to, by coś takiego nigdy jej nie spotkało. Pewnie dlatego nie dość, że romansuje z własnym szefem, to jeszcze szuka kolejnego, potencjalnie zabawnego i ciekawego sposobu na spędzanie samotnych wieczorów. Samotności boi się prawie tak samo jak ołtarza i białych sukienek, więc nigdy, NIGDY nie odważyła się spędzić weekendu w samotności.
Szybko zjednuje sobie ludzi, co jest nieocenionym darem w jej pracy. Niby Lucas przyjął ją na stanowisko pełnoetatowej sekretarki, ale oprócz pilnowania lucasowych terminów, ogarnia wszystkie sprawy związane z klubem: od wystroju, przez kontakty z klientami, aż po opieprzanie z góry na dół niektórych pracowników. Jenny potrafi być niemiła, bo mimo anielskiej buźki ma cholernie trudny charakter, więc lepiej nie zachodzić jej za skórę. Niektórzy twierdzą, że zawsze dochodzi do wyznaczonego celu, nawet po trupach! Mają rację, bo kto jak kto, ale Jennifer Watson nie przebiera w środkach, jeżeli chodzi o zrealizowanie zamierzonych planów. Jenny nie jest z tych, które z empatią poklepią kogoś po ramieniu szepcząc do ucha słowa pocieszenia, bo generalnie jakiekolwiek pocieszanie wychodzi jej słabo. Gdy przyjaciółki płakały po nocach za niespełnionymi miłostkami, ona malowała usta na krwistą czerwień i wyznaczała kolejne kluby, w których można zapomnieć o jakiejkolwiek miłości. Pewnie dlatego koleżanki z liceum patrzą na nią ze złością, szepcząc za jej plecami, że pracę zdobyła tylko dlatego że przespała się z szefem i że na zgrabnym tyłku daleko nie zajedzie. Ona jednak kompletnie nie przejmuje się głupimi komentarzami i z cynicznym uśmieszkiem popija kolejne drinki, na które nie stać jej świętych i wiernych koleżaneczek. Jeśli ktoś wpadnie jej w oko, to na dziewięćdziesiąt dziewięć procent uda jej się go zdobyć. Jej rodzice wciąż liczą na to, że ich ukochana córeczka ustatkuje się i zmieni nastawienie do związków, ale chyba powoli zaczynają tracić nadzieję, że kiedykolwiek będzie im dane bawić się na jej weselu.
Złośliwa, wyrachowana, piekielnie inteligentna i zdecydowanie znająca swoją wartość młoda kobieta.
Niebezpieczna mieszanka wybuchowa.
---
Nie wiem co Anchorage ma w sobie, ze tworzę tu tylko 'złych' ludzi, ale coś ewidentnie ma! :)
Był Greg teraz jest i Jenny.
Zapraszamy tak samo gorąco! :)
[Ale ona, fajna:D Aż się cieszę z tego:p To co ochota na wątek:)?]
OdpowiedzUsuńLucas
[A Anchorage wcale to nie przeszkadza, że źli ludzie się pojawiają na mieście :D]
OdpowiedzUsuńByło już całkiem późno, a on nadal siedział przy swoim biurku, przeglądając swoje papiery, któryś raz z kolei. Znowu nie zgadzała mu się kasa na koncie. Jeśli tego szybko nie naprawi, trafi go szlak. Podniósł się z fotela, podchodząc do barku, skąd wyjął butelkę whisky i nalał sobie jej do szklanki, którą szybko opróżnił. Ponownie napełnił, kolejna szklankę, lecz tym razem, trzymając ją w dłoni, wrócił do swojego miejsca przy biurku. Jak myślał, w klubie już prawie nikogo nie było, nic dziwnego, impreza się skończyła, a ludzie od ogarnięcia całego tego zamieszania, już skończyli. Marzyła mu się kąpiel i sen, którego ostatnio mu brakowało. I wtedy do pomieszczenia weszła zgrabna blondynka. Jenny. I ona musiała siedzieć z nim do późna. Sam nie wiedział, jakby to bez niej ogarnął. Spojrzał na nią jedynie, wracając do swoich zajęć, by jak najszybciej wszystko skończyć.
OdpowiedzUsuńMiał ochotę wziąć to wszystko i rzucić w kąt. No, ale taka była rola właściciela klubów, syna dzianych idiotów. Bo do rodziców, już szacunku nie miał. Jego wzrok ponownie się podniósł, ku dziewczynie.
- Jak samopoczucie, o trzeciej w nocy?- zapytał siląc się na żartobliwość, w głosie.
Lucas
[Pozabijają się zapewne przy pierwszej lepszej okazji, ale rwanie włosów z głowy zawsze spoko :D to kto zaczyna?:D]
OdpowiedzUsuńEm.
[ Uhuhuhuh, jaka zua pani. Wątek między tak dwoma różnymi charakterami to byłoby prawdziwe wyznanie, ale po dziewięciu godzinach snu wpadł mi do głowy pewien pomysł. Nie wiem tylko, czy chciałabyś się go podjąć, ale może przejdę od razu do sedna.
OdpowiedzUsuńCo ty na to, żeby Jennifer zechciała użyć podstępu/flirtu/et cetra, żeby za pomocą radia wypromować klub Lucasa? W sumie mogłaby dostać za to jakąś podwyżkę, czy coś, więc myślę, że to jej by się opłaciło (no, chyba że pomimo złośliwości i wyrachowania nie czuje polotu do pieniędzy). x33 ]
Chris L.
Uśmiechnął się pod nosem słysząc ton jej głosu. No, tak mógł się tego spodziewać po kobiecie. Kto jak kto, ale właśnie Jenny umiała go wyrwać z pracy. Z początku cały czas pochylał się nad jakimiś teraz, mało interesującymi papierami, które w momencie pojawienia się kobiety zeszły na drugi plan. Odchrząknął, podnosząc wzrok ku jej osobie. Obserwował jej ruchy, gdy nalewała sobie alkoholu, a potem siada na jego biurku. Musiał przyznać że była to o wiele lepsza ozdoba niż, jakiś tandetny posążek. Tak, nie ma co na biurku każdego mężczyzny powinna siedzieć taka kobieta.
OdpowiedzUsuńPonownie na nią spojrzał, odchylając się lekko w fotelu.
- Zależy co masz na myśli, bo jak znowu mam wypełniać jakieś papiery, to zwariuje. - stwierdził, z szelmowskim uśmiechem, lekko mrużąc oczy, nie pozwalając na to by spuścić z niej wzrok. Domyślał się o co jej chodzi, ale czy szkodziło, trochę się z nią podroczyć? W końcu nie byli małżeństwem, żeby odpuszczać sobie coś takiego, wręcz przeciwnie, w ich luźnym związku mogli zrobić dosłownie wszystko, od gry w skrable, po gorący sex w samochodzie, na firmowym parkingu.
-Coś mi się wydaje że nie o to ci chodziło, co panno Watson?- zapytał, uśmiechając się pod nosem.
Lucas
Sam fakt jakim tonem głosu to do niego mówiła, nie mógł odwieść go od zaśmiania się pod nosem. No, to była bardzo dobra teoria, zwłaszcza że wiedziała co mówi, choć i ona widziała zapewne w tym inne dno.- Gdybyśmy stracili pracowników, było by tu całkiem pusto, zero żywego ducha, widze wiele sposobów, by to wykorzystać.- stwierdził rozbawiony, przechylając głowę w jej stronę. Z tej perspektywy prezentowała się bardzo przyjemnie. Blond włosy i jasne oczy. Niezwykłe połączenie, które w jej przypadku idealnie pasowało. Choć i tak ciężko było by się skupić na tych dwóch atutach, jeśli w grę wchodziła jej figura i ciało. Nie mógł zaprzeczyć, był facetem i mu się podobała, choć nadal byli tylko znajomymi, obojgu to pasowało.
OdpowiedzUsuń- Zaraz stwierdzę że chcesz mnie uwieść.- stwierdził czując jej przyjemny dotyk na barkach. W sumie było mu to na rękę, choć milczał. Nagle okręcił swój fotel i przyciągnął ją do siebie jednym ruchem, tak że teraz siedziała mu na kolanach, co dla oczu innych mogło wyglądać dość dwuznacznie.
- I co teraz? Jeszcze jakieś pomysły...Panno Watson?- zapytał specjalnie podkreślając jej stan cywilny.
[to jakiś pomysł na miejsce spotkania chociaż podrzuć, bo mój mózg wakacje poczuł i nie pracuje :D]
OdpowiedzUsuńEm
OdpowiedzUsuńNawet nie mógł się powstrzymać, by szybkim ruchem złapać, ją pod nogami i posadzić na biurku, lekko się nad nią pochylając. Nie powinna była zaczynać rozpinać mu koszuli. To było, jak pogrożenie bykowi czerwoną płachtą, znak że wszystko mu wolno.
- Jeśli padnę, będzie to tylko i wyłącznie twoja wina, twoja i tych twoich pomysłów.- stwierdził, a kącik jego ust uniósł się ku górze. Lubił z nią igrać. W tym momencie, pochylił się nie znacznie ku niej, a swoimi ustami musnął jej. Gdy tak siedziała na tym biurku wyglądała bardzo dobrze, juz wcześniej zauważył że pasowała do wystroju tego biura. Swoje dłonie, ułożył z obu stron jej bioder, a sam nieco się pochylał, by jej dosięgnąć. W końcu nie był wcale taki niski, choć w tych jej szpilkach, można było by się sprzeczać.
- I co teraz zrobisz? Nie ma drogi odwrotnej, Jenny.- powiedział, a te słowa wyszeptał jej do ucha, swój wzrok wbijając w przestrzeń za nią. Ile to już razy, takie rzeczy miały miejsce w jego biurze? Nie liczył i już. Ponownie na nią spojrzał z szelmowskim uśmiechem, lustrując ją od góry do dołu. Czekając na pozwolenie, do dalszego działania, w końcu kobiet nigdy do niczego nie zmuszał, nawet jeśli musiał się powstrzymywać. Gentelmen, pełną parą, z paroma uchyleniami.
Lucas
Jego brwi wysoko się uniosły, gdy usłyszał jej słowa. Z początku myślał że to jakiś żart lub, igrała z nim jak z ogniem. A jednak Woods uśmiechnął się szeroko, marszcząc brwi. Zwiesił trochę głowę, myśląc nad tym co powiedziała. Cholerna praca, no cóż, takiego życia sobie zażyczył. Gdy ponownie uniósł głowę, uśmiechnął się do niej lekko, po czym chwycił w palce jej brodę i uniósł trochę twarz. - Potrafisz mi zepsuć wieczór.- stwierdził żartobliwym tonem głosu, po czym szybko ją pocałował i odsunął się od niej, wzdychając niechętnie. Usiadł ponownie na fotelu, mając z niego niezły widok na kobietę.
OdpowiedzUsuń-O dyskrecji i niezłej zabawie, to coś wiem, zgodzisz się ze mną?- zapytał przyglądając się jej. Jego słowa były dwuznaczne i nie przejmował się tym, w końcu oboje byli do tego przyzwyczajeni. Dłonią, wolnym ruchem przeczesał swoje krótkie włosy, dopiero po chwili obdarzając ją szelmowskim uśmiechem i zaciekawionym jej postaciom spojrzeniem.
Lucas
[Billie bardzo chętnie się zgadza. Jeżeli podrzucisz mi jakiś pomysł to nie mam problemu z zaczęciem (:]
OdpowiedzUsuń[Okey. Powiedzmy, że to dzieje się w sklepie Billiego (tak, to moje ulubione miejsce na wszelakie wątki ^^) Zaczynam]
OdpowiedzUsuńBillie miał dziś dostawę, co było kompletną porażką za każdym razem. Psuł co najmniej trzy gitary i dwa bębny, a dziś dodatkowo przyszło jeszcze nowe pianino. Armstrong-mistrz postanowił postawić je przy oknie, żeby "ładnie się prezentowało". Jedynym problemem było za mało miejsca, przez co regał na którym wisiało dosłownie wszystko - od zestawów kostek, przez pałeczki, aż po struny. Regał znalazł się po drugiej stronie sklepu, a rzeczy z niego w kilku pudłach, za to pianino prezentowało się perfekcyjnie. Nawet je wypolerował, ale to raczej przez to, że nie chciało mu się układać tego co pozostawił w pudłach. W końcu był jednak zmuszony, powiesić wszystko w odpowiedniej kolejności na regale. Stanął przed pudłami i nagle znalazł milion innych rzeczy do zrobienia. Po umyciu podłóg, starciu kurzy, wyczyszczeniu pulpitu laptopa, wypolerowaniu większości gitar i ułożeniu alfabetycznie starych, winylowych płyt musiał się do tego zabrać. Stał więc teraz jak jakaś ofiara losu, nie będąc pewnym czy lepiej ułożyć kapodastry ze względu na rodzaj, czy ze względu na firmę.
„Co taka kobieta tu robi?” – pomyślał Billie. Przyszła w szpilkach – na pewno nie perkusja. Gitara też nie – miałaby krótsze paznokcie, takie długie przeszkadzają w graniu. Dziewczyna nadawała się co najwyżej do gry na flecie poprzecznym – których obecnie brak na składzie - lub na pianinie (długie chude palce idealnie do tego pasują). A Armstrong miał tylko jedno pianino. Którego nie potrafił wynieść ze sklepu. To mógłby być problem. Jednak przestał się nad tym zastanawiać i przyjął swój firmowy uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry. W czymś pomóc? – zapytał starając się wypaść na mniejszego ćpuna niż nim był i bardziej miłego niż w rzeczywistości.
[A chętnie! :) Tylko proszę, zacznij. Dzisiaj miałam dwa egzaminy i projekt musiałam poprawiać. Nie ogarniam życia xd]
OdpowiedzUsuńFelicia
[Flety są spoko! Ja grałam na zwykłym 6 lat, a potem mi się znudziło i się na gitarę przerzuciłam :D]
OdpowiedzUsuń- Jeśli jest pani z policji, nie odpowiadam na żadne pytania, aż do przyjazdu mojego adwokata i nie mam żadnej kokainy – wolał czuć się bezpieczny. W końcu to przecież całkiem normalne, gdy do twojego sklepu wchodzi ktoś, kogo nawet nie kojarzysz i nagle mówi do ciebie po imieniu. No chyba że wprowadzono jakieś nowe prawo o którym Billie nie wiedział. Ale drobna kobieta nie mogła, być z policji. Jak już Billie pomyślał, do niej pasował flet poprzeczny, a nie rewolwer.
Uśmiechnął się do niej w podzięce, za komplement. Oczywiście był zasłużony, a on nawet nie starał się być skromny.- Uważaj bo zaraz zacznę, wymieniać twoje zalety.- stwierdził uśmiechając się.
OdpowiedzUsuńJego brwi uniosły się gdy usłyszał, o jej planie. O jej pomyśle, nad którym musiał chwilę pomyśleć. Ułożył dłoń na brodzie, jakby zastanawiał się nad tym chwilę. Po chwili uniósł wzrok na jej twarz, jakby chciał coś powiedzieć.- Wiesz, to dobry pomysł. W weekend mówisz? Kurcze, kogo ja znajdę na zastępstwo?- powiedział, zastanawiając się w przejęciu. Oczywiście udawał i dało się to zauważyć. Zgrywał się w najlepsze.- Rozumiem, że nie będzie to wycieczka firmowa?- zapytał posyłając jej zalotne i zadowolone spojrzenie. Trzeba było jej przyznać jedno, przy niej człowiek mógł zapomnieć o problemach, takich jak w jego przypadku, czyli pracy. Zresztą weekend z nią i to w hotelu, był naprawdę ciekawą perspektywą.
Lucas
[Głowię się i głowię nad tym rozpoczęciem, ale nic konkretnego sklecić nie mogę, ale to chyba przez tą anginę, tak jest koniec czerwca, a ja jestem chora, farciara ze mnie;< więc może Ty miałabyś ochotę zacząć?:D]
OdpowiedzUsuńEm
Kajdanki, sytuacja, zależy, chwila co?! Billie się nie odezwał... po prostu... Hej on kogoś miał, tak? Patrzył przez chwilę na kobietę w milczeniu starając się z niej odczytać, cokolwiek, poza jej predyspozycjami do fletu poprzecznego. Nie miał pojęcia, że będzie to takie trudne.
OdpowiedzUsuń- A kto jest twoim szefem? – zapytał i przestąpił z nogi na nogę. - Nie żebym gwiazdorzył, ale mam kilka wymagań, dla własnego... poczucia bezpieczeństwa, że tak to nazwę – nie mógł pozwolić sobie na kolejne spotkania z prochami. Nie teraz kiedy jest na cholernym głodzie, który nie daje mu żyć.
Zaśmiał się pod nosem, zasłaniając ręką usta by, nie wydać z siebie cichego śmiechu. Dobra, mimo iż na każdym kroku go pociągała, już dawno po prostu nie mógł tak powstrzymać się od śmiechu. A ona, dalej udawała takie niewiniątko.- Wybacz ale wątpię byśmy mogli skupić się na wyniesieniu jakiejś lekcji, na tym szkoleniu.- stwierdził, a kącik jego ust uniósł się ku górze. A jednak gdy z torebki wyjęła błyszczące się kajdanki, jego oczy szerzej się otworzyły. - Ty to potrafisz przekonywać ludzi.- stwierdził szczerze, wstając z fotela i przechodząc wokół biurka, by w końcu się o nie oprzeć i upić, kolejnego łyka alkoholu ze szklanki.- Aż dziwi mnie że cię wypuścili, ja bym tego nie zrobił, zwłaszcza że miałbym coś takiego przy sobie.- stwierdził bez zbędnych krępacji, obdarzając jej ciało wzrokiem, od stop, aż po czubek jasnych włosów. Ta ironia w jej głosie, to udawanie dziewczyny która nie wie co ze sobą zrobić, była warta oskara. Dlatego uśmiechnął się, ukazując białe zęby.- Wiesz chyba mam pomysł...- stwierdził podchodząc do niej, po chwili biorąc w dłoń kajdanki.- Wezmę je, a gdy wyjedziemy przypnę cię do łóżka, będziesz tak długo krzyczała...- tu zrobił pauzę pochylając się nad nią.-Aż znajdą cię pracownicy hotelu, bo ja cię tam zostawię, zupełnie nagą tuż po przypięciu.- uśmiechnął się wrednie, prostując się. Jak on lubił się z nią drażnić.
OdpowiedzUsuńLucas
- Lucas Woods jest moim starym przyjacielem - uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie ich kilku wypadów, po których zasadniczo pamiętał tylko strzępki wydarzeń i Lucas zazwyczaj musiał go uświadamiać, jak bardzo się zaćpał. W zasadzie zagranie kilku koncertów nie jest złym pomysłem. Dorobiłby trochę i może ktoś by polubił jego jakże uwewnętrzniające uczucia piosenki. Poza tym, miał by więcej zajętego czasu i nie myślałby ciągle o prochach, strzykawkach, zielonym i tym podobne.
OdpowiedzUsuń- W zasadzie to… raz się żyje.
Billie wzruszył ramionami. Dziewczyna nie wyglądała na perkusistkę, ale pozory mylą, prawda? Michael Jackson na pierwszy rzut oka, też nie wyglądał na czarnoskórego. Jeżeli ma poczucie rytmu, nie będzie miała problemów z opanowaniem podstawowych informacji. Gorzej z koordynacją rąk i nóg, ale każdy w końcu się tego uczy.
OdpowiedzUsuń- W zasadzie to nie a takie głośnie na jakie wygląda. I całkiem proste w obsłudze, no chyba, że chodzi się w szpilkach - spojrzał na buty dziewczyny, a potem na nią i delikatnie się uśmiechnął.
- Każdy biega szybciej ode mnie, to nie powód do przechwałek - zaśmiał się. Z ćpunami się nie ściga, no chyba że na mecie jest strzykawka wypełniona po brzegi ich ulubionym narkotykiem. Ale i tak przegrają. - Co do wymagań, cóż... wiem że ochrona jako taka jest, ale zawsze ktoś coś - tu mam na myśli prochy - wniesie, a jeżeli ja to zobaczę, poczuję, czy cokolwiek innego, wypadam. Taki urok bycia na odwyku.
OdpowiedzUsuń-Jeszcze możemy się przekonać.- stwierdził całkiem rozbawiony, spoglądając na nią, jak na małą dziewczynkę. Nie nie zrobiłby tego, bowiem do kobiet miał wielki szacunek, choć podrażnić się nic mu nie szkodziło, postraszyć czy żartować. Zresztą to była Jenny, jego Jenny. Kobieta która była zarówno jego przyjaciółką, kochanką i pomocniczką, jeśli chodziło o pracę. I nie. Mogła myśleć co chciała, nawet gdyby ich układy się zepsuły, nie zwolniłby jej. Odróżniał sprawy prywatne , od tych związanych z pracą, a ona była w tym świetna i nie tylko... Zmarszczył oczy, na jej słowa.- Cóż, nie wiem. Ja bym cie nie wypuścił, chociaż wole sobie nie wyobrażać co tam się działo.- stwierdził spokojnie. Mogło to zabrzmieć jakby był zazdrosny, lecz o nią nigdy nie był. Oboje to wiedzieli.- Wolałbym być tam i później gdzieś cię zabrać.- powiedział, a jej gest który wykonała zagryzając usta, wywołał szelmowski uśmiech na jego twarzy.- Prowokujesz mnie Jennifer.- stwierdził wyciągając zapalniczkę, i podpalając jej papierosa. Nawet nie wiedziała jak cholernie dobrze teraz wyglądała, gdyby nie fakt że cały czas się z nim drażniła, kto wie co by zrobił z tym kajdankami. Z pewnością nie puścił by jej tak szybko.
OdpowiedzUsuńLucas
- Cytując bajkę, chyba gumisie, powiem: moje, wszystko moje - uśmiechnął się do dziewczyny i usiadł na ladzie.
OdpowiedzUsuń"W naszym klubie" - Billie przeczuwał, że właśnie zdemaskował, jedną z tajemnic (bądź nie, ale przyznajmy Armstrong do najbardziej spostrzegawczych nie należy) Lucasa. Chociaż to też zależy od tego, cze to w ogóle była tajemnica. Albo czy to w ogóle istnieje.
Popatrzył na szpilki kobirty, potem na nią, potem znowu na jej szpilki i znów na nią i tak kilka razy.
OdpowiedzUsuń- Jesteś pewna, że chcesz grać na perkusji w szpilkach? To dosyć nieygodnie...
Widząc pytający wzrok dziewczyny dorzucił:
- Znaczy ja, nigdy nie miałem okazji, ale... tak mi się wydaje.
Nawet nie podejrzewał co może kobiecie chodzić po myśli, choć jej wzrok i tak wywoła w jego ciele wiele emocji. Nawet tak skrajnych, że ciężko było sobie to wyobrazić. Każdy mógł mieć fantazje, nawet te erotyczne, które tak jak Lucas mógł spełniać z Jenny, co niekiedy bywało naprawdę ciekawe. Mało kto o tym mówił, jednak nie dało by się nie zauważyć, gdy siedzieli zamknięci w jego biurze, uprawiając sex, czy wyjeżdżając razem do prywatnych hoteli, tylko głupiec by nie zauważył.
OdpowiedzUsuń- Wiesz że możesz przenocować u mnie, nie sądzę by kanapa w biurze, była najwygodniejsza.- stwierdził, choć coś mu się wydawało że nie do końca o to jej chodziło. A nie widział problemu w tym by pare dni przespała u niego, bardzo by im to ułatwiło pare spraw, na które aż się uśmiechnął. Cały czas obserwował jej ruchy, dym który drażnił jego nozdrza, czy przyjemny zimny powiew wiatru który wdarł się do pomieszczenia przez okno. Wszystko, nawet gdy odpięła guzik swojej koszuli.
- Nigdy was nie zrozumiem. Kobiety.- powiedział pod nosem.- Drażnisz się ze mną, a nie ręczę za siebie w takich sytuacjach.- stwierdził zachrypniętym głosem, obserwując ruch jej dłoni, gdy odpinała guzik.
Lucas
-Tak chyba powinienem nad tym popracować, ale nie wiem czy samemu mi się chce.- powiedział, a kącik jego ust drgnął. Zgasiła papierosa. Nie myliła się w swoich poczynaniach, nie lubił tego, drażniło go to nie miłosiernie, ale nie zamierzał dać się tak łatwo pokonać, zaszedł za daleko w tej grze by blondynka go wygryzła, zwłaszcza jesli chodziło o bardzo ważną nagrodę. Uśmiechnął się cierpko, jednak ten uśmiech szybko zniknął, gdy poczuł jej usta na swoich. Momentalnie ramionami ją do siebie przysunął, gdy jego dłonie spoczęły na jej plecach. Lubił gdy była blisko, nawet lubił gdy się droczyła, nie ważne czy o coś ważnego, czy nie.- A może ja powinienem, przestać to tolerować?- zapytał, po chwili przyciągając ja powolnie do siebie i na nowo muskając jej usta, lekko, jedno muśnięcie za drugim. Grał w jej grę. Odsunął się od niej i pocałował jej szyję, tuż pod żuchwą. Gdy się wyprostował spojrzał na nią wyzywająco.- A może to ciebie trzeba nauczyć wstrzemięźliwości, może to ja powinienem uczyć ciebie? Gwarantuje że ci się spodoba.
OdpowiedzUsuńLucas
Billie odszedł na chwilę i wrócił z nowymi, jeszcze nie odpakowanymi pałeczkami. Otworzył opakowanie i wyciągnął je po czym podał dziewczynie. Kucnął obok niej i postawił łokcie na kolanach zastanawiając się od czego zacząć.
OdpowiedzUsuń- Przede wszystkim musisz postawić stopę na pedale, w czym szpilka może ci odrobinę przeszkadzać. Tym pedałem uderzamy w bass drum który jest podstawą większości piosenek – poczekał aż dziewczyna ustawi stopę na pedale. - Drugi pedał jest do tych talerzy – wskazał dwa połączone ze sobą przedmioty. – Nazywają się hi-hat i można uderzać w nie także pałeczką. Snare drum – wskazał na werbel – jest równie ważny jak bass. Wystukuje się na nim rytm. Crash – wskazał na talerz – też czasem służy do wystukiwania rytmu. To są tom-tomy i floor tom – mówił wskazując na części zestawu perkusyjnego . – Używa się ich w zależności od tego co chcemy zagrać. Da się zrozumieć, jak na razie? – spytał i spojrzał na twarz dziewczyny.
- Tak. Używasz tego pedału do wybijania rytmu na bass drum, o tak - zaprezentował dziewczynie na perkusji stojącej obok. - Musisz uważać, żeby ręce nie zsynchronizowały się z nogą, bo wtedy wyjdzie kompletna klapa. W snare drum uderzaj tak - zaprezentował jej. - To w zasadzie podstawowy rytm wykorzystywany w większości piosenek, jak to opanujesz przejdziemy do jednej z prostrzych solówek - uśmiechnął się do niej i czekał aż zacznie grać.
OdpowiedzUsuń[Oj tam zaraz różni... No dobra, nie ważne.
OdpowiedzUsuńAle wątek może wyjść całkiem ciekawy, ino ja nie mam żadnego pomysłu na jakikolwiek punkt zaczepienia. Może to wina godziny, ale i tak...]
Michael
Czy za Lucasem łaziły fanki? Momentami nie zwracał na to uwagi, ale na co mu były znajomości kończące się na jednej nocy. To nie miało sensu. Wolał coś bardziej złożonego, coś jak jego znajomość z blondynką. Każdy mężczyzna, chciałby mieć taką możliwość. On nie narzekał, nie miał nawet prawa.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodziło o jej wymykanie się nad ranem...Cóż, momentami denerwowało to Woodsa, jednak taki był ich układ, zero zobowiązań, a jednak to zaostrzało apetyt na drugie danie, zero rutyny, zero pretensji, wręcz doskonale. Zmarszczył brwi, przesuwając dłońmi po jej plecach i przyglądając się jej z zainteresowaniem.- Nigdy nie lubiłem szkoły, chyba się tu dogadamy.- stwierdził, ponownie muskając jej usta swoimi, czując że w każdej chwili może coś wywinąć, więc wolał się nacieszyć tym co miał.
- ALe tą zabawkę sobie zatrzymam, bardzo mnie zaciekawiła, wizja ciebie w nich...Tylko w nich.- powiedział jej do ucha, z zawadiackim uśmiechem, czując że kosmyk włosów opada mu na twarz.
[ Tylko cholerka nie mam pojęcia jak je połączyć, naprawdę. ;x]
OdpowiedzUsuńElizka
[ nie ma sprawy ^^]
UsuńZaśmiał się cicho patrząc na próby dziewczyny.
OdpowiedzUsuń- No dobra, czekaj – wstał od swojej perkusji i stanął za dziewczyną. – Bass tak jak w większości piosenek. Poruszaj nogą, jakbyś wystukiwała rytm obcasem – poczekał, aż kobieta zacznie to robić. - Dobrze – pochwalił ją. Nawet nieźle jej szło. – Dobra teraz ręce – kucnął za nią i delikatnie złapał jej dłonie – To idzie tak – zaczął powoli grać, stopniowo przyspieszając do odpowiedniego rytmu.
Propozycja jak najbardziej mu się spodobała. Nigdy nie ukrywał że był pełnokrwistym facetem, i gdy ktoś dawał mu okazję korzystał z tego co miał, a nie dość że ona go prowokowała, to jeszcze zadawała się go kusić. No, na szczęście był do niej przyzwyczajony. Rozpięła guziki uchylając bieliznę. Tak, lubił ją. I to nawet za bardzo. Uśmiechnął się, jakby miał jakiś szatański plan.- Jak sobie życzysz.- powiedział i wpił się w jej usta, by na moment odwrócić jej uwagę i obrócił ją do biurka, tak że sie o nie opierała. NIm jednak przestał ją całować, chwycił jej dłonie w nadgarstkach i uniósł je nad jej głowę, przytrzymując swoimi dłońmi, tak że prawie tam leżała. Dopiero teraz się od niej oderwał.- Ostrzegałem cię, nie drażnij się ze mną, skarbie.- stwierdził uśmiechając się triumfująco, znajdując się od niej w odległości mniejszej niż pare centymetrów, tak że mogła poczuć na swojej szyi jego oddech.
OdpowiedzUsuńLucas
-Z najgorszą z jaką mogłaś.- powiedział, ponownie się do niej zbliżając i wpijając się w jej czerwone usta, które wręcz ubóstwiał. Nie mógł inaczej. Całował ją zachłannie i namiętnie, jak zawsze gdy przy nim była. Już nawet nie do końca wiedział co robi ze swoimi rękoma, gdy wodził nimi po jej ciele, wolnym ruchem, rozpinając kolejny guzik jej idelanie, białej bluzki. Na moment się od niej oderwał, patrząc na nią, z zadowoleniem. Chyba się jej to podobało, choć musiała być w niewygodnej pozycji, wiedząc że to on ma nad nią przewagę i tak zostanie. Drażniła się z nim, to była jej kara, choć ciężko tak to nazwać.- I co... Przestałaś się stawiać, Jenny. Czyżbym coś powiedział?- zapytał patrząc na nią pożądliwie, jednocześnie rozbawiony całą tą sytuacją. Naprawdę cudem się powstrzymał by się od niej oderwać, ale musiała mieć za swoje, a co tam. Chyba się za to nie obrazi, na swojego szefa. A jeśli tak? Następnego dnia jej przejdzie, albo jeszcze dzisiejszej nocy.
OdpowiedzUsuńLucas
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń-Wykorzystam.- stwierdził krótko, po czym puścił jej dłonie, a swoje włożył pod jej plecy, przysuwając ją do siebie i momentalnie do niej przylegając, pozostawiając na jej twarzy i odkrytej szyi gorące pocałunki. Tak, wiedział że może zniweczyć jego plany, ale lubił tę ich grę. Gdy już rozprawił się z nieznośnymi guzikami, jej koszuli, z zadowoleniem i triumfem malującym się na twarzy, bez problemu ściągnął z niej koszulkę. Jednak na tym nie poprzestał, bowiem dalej zaczął ją całować.- Byłaś dziś strasznie nie znośna.- wyszeptał pomiędzy pocałunkami, schodząc niżej, na dekolt kobiety, tuż ponad jej stanikiem, który jak wcześniej zauważył był jego ulubionym. Chociaż wszystko co miała na sobie, wywyło w nim wrzenie krwi. Była kobietą, wręcz pożądaną, nie mógł inaczej reagować, na jej ruchy, czy słowa.
OdpowiedzUsuńLucas
- Coraz lepiej ci idzie – pochwalił ją słuchając jak gra.
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz trafił na człowieka, który nigdy wcześniej nie miał nic wspólnego z muzyką, a jego wyczucie rytmu było naprawdę dobre. Dziewczynie gra od razu szła jak z płatka, a Billie aż dziwił się, że tak się da. Sam opanowywał coś takiego około sześciu godzin, a kiedy w końcu mu wyszło, cieszył się jak głupie dziecko, po czym – gdy powrócił do gry – znowu mu nie szło.
- Jeszcze trochę poćwicz i pokażę ci jakąś prostą solówkę – powiedział i odszedł od niej na chwilę, by wziąć drugie pałeczki.
[Och, w takim razie się bardzo cieszę:) Jakoś tak długo się z nią męczyłam i nie czuję, żeby była jedną z lepszych, ale cieszę się, że się podoba.
OdpowiedzUsuńNo to wypadałoby strzelić jakiś wątek. Ostatnio mało sypiam i nie mam za bardzo kreatywnych pomysłów, ale co ty na to, żeby brat Thalii wdał się kiedyś w romans z Jennifer? Thalia się o tym dowiedziała i od początku nie polubiła Jenny, która cały czas się z nią drażni i naśmiewa z jej niewinności dziecka. Ale możemy myśleć dalej:)]
Thalia
Wrócił do dziewczyny z nowymi pałeczkami w ręku i siadł na stołku przy perkusji obok. Przez chwilę zastanawiał się co mógłby zagrać, jednak po chwili doszedł do wniosku, że wszystko co znał było za trudne jak na początki. Postanowił więc zagrać jedną z solówek, którą ułożył do jego piosenki (nigdy nie pokazanej światu, jak zwykle). Najpierw zaczął grać zwykły rytm, zanucił cicho pod nosem i po chwili dosyć energicznie uderzał w odpowiednie bębny. Pod koniec zdziwił się, ponieważ wyszło mu to nienaturalnie dobrze.
OdpowiedzUsuń- Coś takiego ci odpowiada? – spytał odwracając się do dziewczyny.
- Tego nigdzie nie ściągniesz, ani tym bardziej nie kupisz – uśmiechnął się. Czy pomyślała, że piosenka napisana zupełnie amatorsko może być… jakąś konkretną? No dobra nie przeceniaj się Billie, jeszcze ci do takich dużo.
OdpowiedzUsuń– Napisałem to sam i nigdy, przenigdy tego nie nagram – przyznał po chwili rozmyślań. – Jeżeli chcesz grać coś znanego to mów… To znaczy… coś znanego co znajduje się w obrębie piosenek raczej nie znanych, bo tych znanych to ja raczej nie słucham i ciężko będzie cokolwiek ze mnie wycisnąć, jeśli o nie chodzi – jego wypowiedź, była bardzo chaotyczna, jednak miał nadzieję, że kobieta zrozumie o co mu chodziło.
[tak, urocza, idealne określenie :)
OdpowiedzUsuńjakiś pomysł masz może?]
To oznaczałoby, że był mężczyzną z klasą, a nie podejrzewał się o tak egzotyczne talenty jak dysponowanie jakąkolwiek klasą. Zwłaszcza kiedy leżał nago w nieswoim łóżku, nie dbając nawet o to, żeby przykryć cokolwiek prześcieradłem, które leżało zmięte obok niego. Spojrzał na butelkę, która stała na nocnym stoliku i wyglądała ekskluzywnie, chociaż sam Jakub średnio orientował się w różnicach pomiędzy whiskey a burbonem. O ile taka różnica w ogóle istniała.
OdpowiedzUsuń- Po co to ciągle poprawiasz? - zapytał, odstawiając szklankę na stolik i posyłając jej spojrzenie, które miało podjąć próbę ściągnięcia z niej tego prześcieradła, które tak uparcie poprawiała.
- Chciałaś przez to powiedzieć 'zostań na noc, Jakub', czy przeginam z interpretacją? - zapytał, zapalając kolejnego papierosa. Nie miał najmniejszej ochoty zostawać na noc. Większą ochotę miał nawet na spacer pośród grzmotów i błyskawic, ryzykując tym samym zdrowie i życie, bo burze w tym cudownym mieście lubiły być naprawdę długie, porządne i niebezpieczne. Jakub był właśnie tym typem, który robił swoje, wypalał pół nieswojej paczki papierosów, chociaż ze slimem w ręce wyglądał kiepsko, a później wracał do domu i szedł spać we własnym łóżku. Właściwie nie spędzili razem nocy, która nie byłaby jednym wielkim seksem, a on nie chciał zmieniać tego stanu rzeczy.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko całkiem przyjemnie było być dobrze rozumianym, nawet jeśli ów poziom wzajemnego zrozumienia nie miał nic wspólnego z wzniosłymi planami i poważnymi relacjami. Uwielbiał jasne zasady, nawet te brutalnie jasne, a właśnie takie pomiędzy nimi panowały, nie pozostawiając miejsca na wątpliwości i niedomówienia. Niedomówień nienawidził prawie tak mocno jak nadgorliwych kobiet.
OdpowiedzUsuń- To dobrze, bo mam zamiar wrócić do domu, kiedy przestanie padać - stwierdził, strzepując popiół do popielniczki.
[Witam, dziękuję za przemiłe przyjęcie na blogu, chętnie coś stworzę z Panią :)]
OdpowiedzUsuń[O, podoba mi się bardzo ten pomysł, tak!]
OdpowiedzUsuń[Nie da się ukryć, kochana ^^]
OdpowiedzUsuń[A może Ty? ;> Proooszę?]
OdpowiedzUsuń[Równie miło być powitaną przez kogoś, kto zdołał mnie skojarzyć, więc... :D (Chociaż to w sumie trudne nie było, jeśli wziąć pod uwagę budowę, treść karty i wizerunek...)]
OdpowiedzUsuń[Zaczekam, ja jestem po przeprowadzce, więc weniacz trochę kuleje.]
OdpowiedzUsuń[Właśnie o coś takiego mi chodziło:) Thalia to takie naiwne dziewczę wierzące w te wszystkie wartości, które prawdopodobnie dla Jennifer nie mają żadnego znaczenia. Jest na tyle naiwna, by wierzyć, że fizyczny kontakt powinien wywodzić się z miłości, więc wydaje jej się, że Jenny tylko wykorzystuje jej brata, co prowadzi do tarć między nimi, mimo że Thalia z reguły jest miła dla wszystkich.]
OdpowiedzUsuńThalia
[uwielbiam Cię za ten pomysł! serio!
OdpowiedzUsuńnawet w nagrodę mogę zacząć.]
//Ophelia
- Czy ja wiem – mruknął przypatrując się pałeczkom. – Raczej normalnie. Zwykła punkrockowa piosenka jakich wiele – Billie lubił, gdy ktoś go chwalił, jednak rozmawianie o muzyce jaką tworzył nie było jego ulubionym zajęciem. Zazwyczaj po prostu wstydził się pokazać ludziom to co napisał, w obawie przed krytyką, która jest nieunikniona, a której sam by nie uniósł. Dlatego właśnie przydałby mu się zespół. Ale szukanie dwóch facetów, którzy potrafią grać na basie lub perkusji w tym mieście to jak szukanie igły w stogu siana.
OdpowiedzUsuńOderwał się od niej na moment, czując że guziki jego bluzki są w pewnych miejscach odpięte. Kąciki jego ust uniosły się. Ta to dopiero miała pomysły.- Nie ma, klub jest pusty.- stwierdził, doskonale rozumiejąc jej aluzję, po czym nawet nie chcąc słyszeć żadnego słowa sprzeciwu, splótł swoje dłonie pod jej pośladkami i wziął ją na ręcę, jakby warzyła zaledwie więcej niż piórko. Nie musiał się trudzić, był silny, a ona lekka. Uśmiechnął się dalej ją całując, po czym nieśpiesznie, uważając by nie spaść ze schodów zniósł ją na niższe piętro, gdzie posadził na barze, nieco się odsuwając, tak że ją zupełnie puścił. Wolną dłonią, chwycił za już obluzowany krawat i nieśpiesznie zaczął go ściągać, co jak co ale tych ozdóbek nie lubił, krępowały jego ruchy i czasami dusiły.
OdpowiedzUsuń- Czy twoje marzenie się spełniło, jesteś w barze...Ze mną.- stwierdził, rzucając gdzieś krawat, a sam opierając dłonie, po obu jej stronach, przyglądając się jej.