22 czerwca 2013

Nie wiadomo dlaczego, ale wszystko na świecie zaczyna się w poniedziałek.


BRENDON JAMES MCGRAFF
UR. 14 LIPCA 1986R w ANCHORAGE, AK

| właściciel sieci kawiarni DeKaffee | Choć pewnie nie kojarzycie tego Pana z wyglądy czy z nazwiska to zapewne piliście jego kawę. Czarna i mocna czy z mlekiem i bitą śmietaną - każdy znajdzie coś dla siebie. Jego kawa zrobiła furorę w czternastu stanach na zachodzie USA i z każdym kolejnym miesiące zyskuje nowych fanów.

| "podróżnik" | Jeśli zamierzasz go odwiedzić w jego mieszkaniu to najpierw zadzwoń, bo może akurat wtedy otwierać nową kawiarnię w północnej Kalifornii i pocałujesz klamkę na dzień dobry. W mieście jest średnio przez dwa tygodnie w miesiącu.

| Anchorage | W ciągu kilku lat spędzonych w ciągłych rozjazdach odkrył, że jego serce ciągle pozostaje na Alasce. Wysokie góry, szum oceanu, wycie psów zaprzęgowych o poranku - właśnie tego brakowało mu najbardziej.
 
| rozważny i spokojny | Mimo, że odniósł duży sukces w tak młodym wieku i zarobił już sporo kasy to sodówka nie uderzyła mu do głowy. Zazwyczaj skromny i oszczędny, jednak ma słabość do szybkich sportowych samochodów - sam jeździ nowym Mercedesem.

| samotny z wyboru | Choćby skały srały, a mury pękały to nie zamierza się ożenić czy choćby zakochać. Z doświadczenia wie, że chcąc założyć rodzinę, będzie musiał zrezygnować z dalszego rozwijania swojego biznesu - dlatego preferuje krótkie niezobowiązujące związki. Nie mógłby skrzywdzić swojego dziecka tak jak zrobili to jego rodzice. Ciągły brak uwagi i miłości, nieustające kłótnie, a w rezultacie rozwód doprowadziły do rozpadu ich rodziny - każdy poszedł w swoją stronę i każdy został sam.

| University of California, Barkley | Im dalej tym lepiej - studia były dla niego ucieczką z domu, gdy już miał dosyć swoich rodziców. Początkowo studiował prawo, jednak szybko zmienił zdanie i przeniósł się na ekonomiczno-biznesowy kierunek.

| krawaciarz | Zawsze spotkasz go w idealnie dopasowanym garniturze lub chociażby w marynarce i jeansach - chyba, że idzie pobiegać na plaże to wtedy wciąga sportowy dres z college'u.

16 komentarzy:

  1. [Witam serdecznie! Chętnie piszę się na wątek, jedynie zastanawiam się nad powiązaniami między naszymi postaciami. Osobiście wolałabym, aby się już znali, chyba że wolisz zaczynać ich znajomość od początku...? :)]

    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hej, masz ochotę na wątek z Lucasem? Tak myślę, że mogliby się znać, a co lepsze kumplowac się co ty na to?:D]
    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  3. [Może połączymy to razem? Znają się ze szkoły, zaczęli się nieco bardziej przyjaźnić po jej ukończeniu i pozostają w dobrych stosunkach. Mogą być przyjaciółmi lub dobrymi znajomymi, co ci bardziej pasuje. A co do samego wątku to Brendon mógłby gdzieś wyjechać w sprawach służbowych na tydzień bądź dwa, a potem by wrócił i nic o tym nie powiedział Sophie, a spotykają się ponownie w jego kawiarni. Co ty na to? Jak chcesz możesz coś zmienić bądź dodać. :)]

    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  4. [Nie mam pojęcia, dlaczego możesz pisać tylko pod starym nickiem z innego bloga, ale chciałabym wątek. ^^]

    ~Billie

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witam :) Jedyne co mi wpada do głowy, to że Hella może pracować w jego kawiarni. Masz może jakiś pomysł na wątek?]

    Hella Edana Culley

    OdpowiedzUsuń
  6. [Mogłabyś Ty? Chyba, że naprawdę Ci się nie chce, ale wtedy musisz spodziewać się wątku zapewne dopiero rano...]

    Hella Edana Culley

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hm... Niech pomyślę. Coś z kawiarnią może? O! Albo tak: Billie będzie szedł z kawą wziętą na wynos z DeKaffee, a jako że niezdara ma ostatnio ciągłe wypadki, zapatrzyłby się gdzieś i mógłby ją przez przypadek rozlać na Brendona. On wtedy zobaczy, że to kubek z jego kawiarni i zaczną rozmawiać. Znośny? ^^]

    ~Billie

    OdpowiedzUsuń
  8. Billie wracał z porannych zakupów z siatką w jednej dłoni i jego ulubioną kawą w drugiej. Szedł powoli, starając się nie ziewać. Ósma rano to zdecydowanie nie jego pora. Gdyby nie przymus otworzenia sklepu o 10 spałby dużo dłużej, jednak teraz musiał jakoś wytrzymać ten dzień. Upił łyk kawy w nadziei, że kofeina pomoże mu chociaż trochę. Rozejrzał się po ulicy. Miasto było dziwnie spokojne jak na tą porę. Zauważył po drugiej stronie ulicy sklep ze sprzętem nagłośnieniowym i zapatrzył się na wzmacniacz do gitary który już od dawna chciał kupić. Nagle poczuł uderzenie i po chwili zauważył, że zawartość jego kawy znalazła się na koszuli jakiegoś przechodnia.
    - Cholera jasna - mruknął bardziej przejmując się brakiem życiodajnej kofeiny w kubku niż koszulą jakiegoś faceta.

    ~Billie

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapach świeżo zaparzonej kawy, szum oceanu dobiegający z zewnątrz oraz wszechogarniająca cisza i spokój, czego trzeba więcej w poniedziałkowy poranek do szczęścia? Właśnie dlatego uwielbiała DeKaffee, mimo iż popołudniami, miejsce znajdowania się przybytku również miało na to jakiś wpływ, bywał często zaludniony, bo ludzie w Anchorage lubili po protu wypić dobrą kawę, pogawędzić ze znajomymi lub po prostu przyglądać się pięknemu krajobrazowi, to i tak twierdziła, że jest to jedna z najlepszych prac pod słońcem, oczywiście jak dla niej. Miała swoje marzenia, swoje plany, ale od czegoś trzeba było zacząć, nawet jeśli oznaczało to sprzątanie rozlanej kawy z podłogi. Ze słuchawek znajdujących się w jej uszach wydobywała się cicha muzyka, a ona tańczyła lekko w jej rytmie. Oczywiście jej ruchy były ledwo zauważalne, ale jej humor dziś od rana dopisywał, więc nie przeszkadzałoby jej, gdyby ludzie wszyscy ludzie nagle zaczęli tańczyć, ale takie rzeczy tylko w filmach. No i w kawiarni nie było ludzi, to też było przeszkodą. Ostatni raz przejechała mopem po podłodze, okręciła się wokół własnej osi i krzyknęła cicho, gdy przed oczami mignęła jej czyjaś sylwetka. Kiedy spostrzegła do kogo ona należała, jej policzki zrobiły się delikatnie czerwone, a jej ręce wyrwały słuchawki z uszu i próbowały wpakować je szybko do kieszeni, co skończyło się na tym, że jej odtwarzacz muzyki wylądował na posadzce.
    - Przepraszam - burknęła. "Świetny początek dnia", pomyślała z zażenowaniem.

    Hella Edana Culley

    OdpowiedzUsuń
  10. [A ja nie zwracając uwagi na porę się ładnie przywitam :) i o wątek zapytam, albo powiązanie, które mogę nawet zaproponować, bo jako, że Pan sobie jeździ po świecie może któregoś pięknego razu natrafił na Em., no i tak się jakoś potoczyło, że przypadli sobie do gustu, w sensie, że zaprzyjaźnili no i teraz to się jakoś ładnie pociągnie?:D]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Mi pasuje. A bardzo bym cię wykorzystała jakbym poprosiła o rozpoczęcie? :3]

    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  12. [Tak sobie myślę może znali by się z tej samej szkoły, co? No i oboje mają sieć firmy więc to też i łączy, to ja widzę to tak, poznali się w jakiejś szkole, czy cóś, a potem znowu się spotkali, np. pomagając sobie w interesach, Lucas w Kawiarniach, a twój w klubach, no i zgadając się w Anchorage, że trzeba iść na piwo czy coś :D]

    OdpowiedzUsuń
  13. [dzień dobry! a dlaczego my nie mamy jeszcze wątku? Skandal! Xd]
    jenny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Westchnął ciężko patrząc raz na pusty kubek, a raz na jego zawartość kontrastującą się ze śnieżnobiałą koszulą. Raczej nie przeżyje normalnie tego dnia. Nie ma czasu wracać po nową kawę, a zaraz pewnie i tak dostanie zjebkę od tego gościa i spóźni się z otwarciem sklepu. Tyle przegrać. Nie miał teraz perspektyw na wytrzymanie do zamknięcia sklepu, no chyba że prześpi się w między czasie. Pianina i tak nikt nie wyniesie, nawet Billie tego nie potrafi. Tak, to chyba dobry pomysł. Podniósł wzrok na twarz przechodnia i postarał się przepraszająco uśmiechnąć, ale chyba mu nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  15. To zaczęło się tak, że Lucas jakimś cudem dowiedział się że jego stary kumpel, znajduje się obecnie w Anchorage. Właśnie dlatego już z samego rana wyciągnął komórkę i za pomocą wiadomości, zaprosił go do swojego klubu, w godzinach dziennych, by była cisza i spokój na piwo. Potrzebował powspominać, pogadać. Może jeszcze porozmawiać na temat wspólnych interesów, lecz czemu by nie przy dobrym Whisky, czy piwie. Lucas całymi dniami był w pracy, więc nawet gdyby ten odmówił, nie musiał by nigdzie iść. A jednak już o godzinie szesnastej, siedział przy pustym barze, upijając łyka ze swojej szklanki, która robiła się już pusta. To właśnie wtedy podeszła do niego jedna z pracujących tam dziewczyn i oświadczyła, że ktoś chce wejść do klubu, mimo iż jest zamknięty.
    Woods, domyślając się że jest to jego stary znajomy, kiwnął do niej by go wpuściła. Obrócił się na krześle, by po chwili dostrzec, wysoką i dobrze zbudowaną postać. Prawie nic się nie zmienił, no może postarzał się o pare lat. Lucas podniósł się z krzesła i wyciągnął do niego rękę, uśmiechając się przy tym zadowolony.- Hej, stary doszły mnie słuchy że jesteś w mieście, a nawet nie wpadłeś się przywitać.- stwierdził żartobliwie.

    Lucas

    OdpowiedzUsuń